aosporcieaosporcieaosporcie

23 listopada 2015

Raport Kolejorz #37

Lech Poznań pod wodzą Jana Urbana prezentuje się może nie zdecydowanie lepiej pod względem stylu, ale wyniki zauważalnie się poprawiły. W minionym tygodniu Kolejorz wygrał kolejne dwa spotkania. Zapraszamy na nowy #RaportKolejorz.

W czwartek 19 listopada na Bułgarską przyjechało Zagłębie Lubin, by zmierzyć się w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym Pucharu Poslski. Goście musieli wygrać, podczas gdy Lecha urządzał każdy wynik poza porażką. Gospodarze jednak wygrali, strzelając zwycięskiego gola w doliczonym czasie drugiej połowy. Plan minimum został wykonany, aczkolwiek widać, że Kolejorz ma przed sobą jeszcze wiele pracy. Trener Urban desygnował na boisko dość eksperymentalną jedenastkę, przede wszystkim z graczami zazwyczaj zajmującymi ławkę: Dudką, Formellą, Thomallą czy Holmanem. Na dobrą sprawę żaden z nich nie dał szkoleniowcowi najmniejszego powodu, dla którego powinni pozostać w pierwszym składzie i z tego powodu najwięcej, na co powinni liczyć do zimy, to wchodzenie z ławki przy pewnym wyniku. 

Gracze podstawowej jedenastki utrzymali swój poziom, a Pawłowski, strzelec zwycięskiego gola nawet wybił się ponad niego. Uważam, że nie za bardzo jest co opisywać w ich temacie, skupię się na tych wyżej wymienionych, których mamy okazję oglądać rzadziej.

Co do Dudki, jest z niego dobry środkowy obrońca, chociaż nie powinien raczej tworzyć pary z Kamińskim. Dwóch tak mało mobilnych graczy na środku to spory problem. Ogólnie rzecz biorąc z nim na stoperze można czuć się bezpiecznie. Jednak w środku pola coraz bardziej przypomina mi Samiego Khedirę pod koniec jego przygody z Realem Madryt. Nic. Zero. Niedokładne podania, notoryczne wślizgi w zupełnie nieadekwatnych sytuacjach, statyczność i bezużyteczność zarówno w kreacji, jak i w destrukcji coraz bardziej skłaniają mnie ku myśli, że w zimie powinien przyjść jakiś przyzwoity gracz na pozycję numer 8. Zawsze musi grać dwóch z trójki Trałka, Tetteh i Linetty,  a na dłuższą metę może to prowadzić do zbytniego obciążenia. 

Występ Formelli i Holmana w ostatni czwartek również wyróżniały się porażającą impotencją w kreacji, a to o tyle gorsze, że Dudka grał jako środkowy pomocnik z zadaniami głównie w defensywie, a dwójka młodych nadziei Lecha na skrzydłach. U Formelli zauważalny jest dołek formy i to chyba leży u przyczyn tego występu, a co do Węgra – chyba sam pogodził się już z tym, że Lech nie ma zamiaru skorzystać z opcji wykupu i jakakolwiek wola walki z jego strony jakiś czas temu poszła uprawiać miłość. 

Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:0 (0:0) | Gol: 90+ Szymon Pawłowski

Lech: Burić - Ceesay, Arajuuri, Kamiński, Douglas - Trałka (60' Hamalainen), Dudka - Formella (68'Lovrencsics), Gajos, Holman - Thomalla (90' Pawłowski)

Zagłębie: Polacek - Zbozień, Dąbrowski, Guldan, Cotra - Tosik (46' Jagiełło), Piątek - Woźniak, Żyra, Błąd (61' Janus) - Papadopulos (77' Vlasko)

***

I dochodzimy tutaj do Denisa Thomalli, który moim osobistym zdaniem jest fenomenem. Po więcej niż obiecującej grze na początku sezonu wpadł w dołek formy porównywalny chyba tylko z Cristiano Ronaldo. Chęci gry są porównywalne, podobnie forma, tylko umiejętności kilkanaście razy niższe. Nie odważę się go absolutnie skreślać po ubiegłorocznym doświadczeniu z Sadajewem, który to był przeze mnie wypychany z klubu mniej więcej do połowy kwietnia, a koniec końców doszedłem do wniosku, że to jego gra przyniosła Lechowi finalny sukces. Oczywiście fakt, że Thomalla gra na poziomie Ubiparipa ze skręconą kostką nie oznacza, że lepszy od niego jest Marcin Robak – wręcz przeciwnie. Jak tylko oglądałem mecz z nim w akcji, nie dość, że nie wnosił nic do gry, to marnował stuprocentowe okazje. Jak dotąd zdobył dla Lecha dwa gole: do pustej bramki i po rykoszecie. Thomalla jest przynajmniej stosunkowo młody i pozostaje minimalna nadzieja na jego poprawę.

Chociaż najlepszym wyjściem byłby scenariusz opisany przedwczoraj w sport.pl – powrót Artjomsa Rudnevsa. Łotysz opuszczał Kolejorza jako supersnajper, a w Hamburgu jego czas definitywnie przeminął. Ma niecałe 28 lat, więc jest w stanie pograć jeszcze kilka dobrych sezonów na doskonałym poziomie, a koszt takiego przedsięwzięcia byłby śmiesznie niski, patrząc przez pryzmat umiejętności tego piłkarza.

***

Dzień wcześniej swój mecz rozegrały rezerwy Kolejorza, podejmując we Wronkach lokalnego rywala – Wartę Poznań. Młodzi lechici nie zachwycili i przegrali 0:1 po bramce Białożyta. Tym samym tracą już dziewięć punktów do lidera z Jarocina i okupują piątą pozycję w tabeli. Mimo że spadek im nie grozi, marzenia o drugiej lidze należy chyba odłożyć na kolejny sezon.

Lech II - Warta Poznań 0:1 (0:0) | Gol: 72' Łukasz Białożyt

Lech II: Adrian Szady, Maciej Orłowski Tomasz Dejewski, Kacper Wojdak, Kamil Szubertowski, Krystian Sanocki, Marcin Gawron, Patryk Janasik, Lucas Guedes (68' Mateusz Spychał), Marcin Wasielewski (no nieźle, niedawny reprezentant Polski w III lidze, 76' Damian Roszczyk), Piotr Kurbiel (83' Dawid Kurminowski)

Warta: Bartosz Pawłowski, Tomasz Koziorowski, Artur Marciniak, Alain Ngamayama, Dawid Czerniejewicz, Łukasz Białożyt, Adrian Laskowski, Filip Brzostowski, Krzysztof Biegański, Jakub Solarek (46' Michał Ciarkowski), Łukasz Spławski

***

Wreszcie, trochę nie w porządku chronologicznym dochodzimy do niedzielnego spotkania wyjazdowego w Ekstraklasie, w którym Lech szukał punktów na stadionie niepokonanej dotąd u siebie Pogoni Szczecin. I tak oto Kolejorz w niedzielę przełamał kilka swoich ostatnich przesądów.

Ten jeden, już po raz kolejny (dokładniej drugi!) w tym sezonie - że nie potrafi wygrywać na wyjeździe. Pokazał już w Warszawie, pokazał też w niedzielę w Szczecinie - potrafi. Ten drugi, to że nie umie wygrywać z Pogonią Szczecin, szczególnie, jeśli mecz rozgrywany na obiekcie Portowców. Chyba do dzisiaj większość z kibiców wspomina pamiętne 5:1 dla Pogoni w lutym 2014 roku. Do tego meczu fani Kolejorza na pewno nie chcą wracać.

W niedzielę Lech grał przyjazną jak na polskie standardy piłkę dla oka. Nie utrzymywał się przy niej, ale gdyż ją już przejmował, starał się jak najszybszymi, takimi z podaniami z pierwszej piłki, akcjami przedostać się pod pole karne rywala. I to się wiele razy udawało, dowodem już pierwsza bramka Hamalainena z 11. minuty.

Kolejny przesąd został przełamany w 63. minucie. A mianowicie... Łukasz Trałka strzelił gola! Po raz ostatni dokonał tego w sierpniu 2013 roku. Wczorajszy gol kapitana Kolejorza padł po świetnym wolnym w wykonaniu Gergo Lovrencicsa.

I chociaż może Pogoń momentami miała optyczną przewagę, to Lech zagrał dojrzalszy i bardziej wyrachowany futbol, za co został nagrodzony drugim w tym sezonie wyjazdowym zwycięstwem, tym razem 2:0. Dzięki tym trzem punktom ekipa Jana Urbana opuściła strefę spadkową, przeskakując w tabeli Śląsk Wrocław.

Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0:2 (0:1) | Gole: 11' Hamalainen, 72' Trałka

Pogoń: Słowik, Rudol, Fojut, Czerwiński, Lewandowski, Matras, Murawski, Frączczak, Akahoshi (70' Michał Walski), Małecki (78' Takuya Murayama), Listkowski (70' Miłosz Przybecki)

Lech: Burić, Kadar, Arajuuri, Kamiński, Kędziora, Trałka, Tetteh, Pawłowski (84' Dariusz Formella), Linetty (74' Maciej Gajos), Lovrencsics, Hamalainen (86' Denis Thomalla)

***

W tym tygodniu czekają nas wielkie emocje związane z meczem Lecha z Belenenses. Jeśli mistrz Polski wywiezie z Portugalii zwycięstwo, to w ostatniej kolejce będzie mieć spore szanse na awans do 1/16 finału Ligi Europy. Ostatnio Kolejorz jest zdecydowanie na fali wznoszącej, dlatego czemu by nie miało mu się udać wygrać w spotkaniu z drużyną, która w ostatnich pięciu meczach zdobyła tylko sześć punktów?

Autorzy: Zbigniew Jankiewicz, Piotrek Przyborowski @zbig_realista@P_Przyborowski | zbig.jankiewicz@gmail.com, piotrek.przyborowski@gmail.com | foto: Piotr Przyborowski / aosporcie.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz