aosporcieaosporcieaosporcie

15 września 2015

Wraca Liga Mistrzów [część 1]


Od początku czerwca nie minęło wcale tak dużo czasu, ale jednak te trzy miesiące były dla kibiców piłki nożnej okresem jałowym. Oczywiście, wróciły ligi krajowe, rozegrano pierwsze w sezonie mecze reprezentacji, ale mimo to każdy z nas pozbawiony został elementarnej rozrywki: meczów Ligi Mistrzów.

Dwudziesty raz z rzędu w najważniejszych klubowych rozrywkach nie uświadczymy ekipy z Polski, tym razem w przedbiegach padł Lech Poznań. Zbyt mocny dla poznaniaków okazał się wspierany przez brytyjskiego sędziego i Tamása Kádára mistrz Szwajcarii FC Basel. Pierwszy zbyt pochopnie wyrzucił z boiska Tomasza Kędziorę, drugi nie potrafił obliczyć toru lotu piłki ani zastawić pułapki ofsajdowej. Jak na ironię, drużyna z Bazylei przegrała w następnej rundzie z Maccabi Tel Awiw i w Lidze Europy spotka się między innymi z Kolejorzem. 

Tymczasem kilka drużyn zadebiutuje w elicie, między innymi mistrz Kazachstanu FK Astana czy belgijski KAA Gent. Polskich gimnazjalistów zawiodło za to Skenderbeu Korca, które odpadając w 4 rundzie z Dinamem Zagrzeb zaprzepaściło szanse na stanie się pierwszą drużyną z Albanii wśród 32 najlepszych w Europie. 

Duża oczywistość
W grupie A kolejność jest raczej łatwa do przewidzenia: Real Madryt mimo znalezienia się w drugim koszyku nie powinien mieć większych problemów z PSG. Mistrz Francji dysponuje bardzo silną kadrą, można nawet nazwać ją porównywalną do tej Królewskich, ale na ławce różnica jest dramatyczna. Laurent Blanc swoją ignorancję taktyczną pokazywał już niejednokrotnie w samej poprzedniej edycji, butnie ogłaszając chęć dominowania nad Barceloną, mimo tego, że kilka tygodni wcześniej Manuel Pellegrini próbując tego systemu przestrzelił jak Ramos z karnego. Z kolei Rafa Benítez ma wiele wad, ale indolencję w tym aspekcie potrafi wykorzystać po mistrzowsku. 

Za dwójką gigantów powinny znaleźć się odpowiednio Szachtar Donieck i szwedzkie Malmö, aczkolwiek niewykluczone, że urwą faworytom kilka punktów.

Pierwsze mecze w tej grupie już we wtorek; Real podejmie Szachtar na Bernabéu, a drużyna ze Skandynawii wybierze się do Paryża.

Nie masz gdzie oglądać Ligi Mistrzów? Relacji słuchaj na antenach TakSięGra FM!

Wielkie powroty
Grupa B będzie znacznie bardziej wyrównana, ponieważ paradoksalnie każda z drużyn może zarówno wyjść z pierwszego miejsca, jak i odpaść. No, może CSKA Moskwa znajduje się znacznie bliżej drugiej opcji, ale walka Wolfsburga, Manchesteru United i PSV będzie bardzo ciekawa. Wart odnotowania jest szczególnie powrót Memphisa Depaya na Phillips Stadion. Szczerze ciężko jest mi zgadywać, kto znajdzie się na szczycie, ale wydaje mi się, że Czerwone Diabły poradzą sobie ze wszystkimi rywalami, ale w walce o drugie miejsce i Holendrzy, i Niemcy mają równe szanse. Zwłaszcza że w lecie pozbyli się swoich największych gwiazd (notabene obie wylądowały w Manchesterze). Z mojej sympatii do niemieckiego systemu gry postawię na Wolfsburg.

Również we wtorek PSV podejmie MU, a CSKA powalczy o punkty w Niemczech.

Dalekie podróże
Po losowaniu grupy C swój los przeklinali sympatycy Atlético Madryt, Benfiki Lizbona i Astany, szczególnie tych ostatnich, za to Michał Probierz uśmiechnął się pod nosem. Półwysep Iberyjski od stolicy Kazachstanu dzieli ponad 10 tys. kilometrów, a drużyna ze wschodu będzie musiała pokonać ten dystans dwukrotnie. Co najciekawsze, ostatnia drużyna z tej grupy – Galatasaray – ma swoją siedzibę mniej więcej w pół drogi. Co do klasy sportowej, konia z rzędem temu, kto jest w stanie wymienić chociaż jednego zawodnika Astany. Jedyna opcja, w której można rozważyć ich wyjście z grupy, to powtórzenie scenariusza z 2010 – paraliż ruchu samolotów. Jazda autobusem znad Atlantyku nad jezioro Bałchasz zapewniłaby Kazachom albo walkower, albo przynajmniej mecz z totalnie wyczerpanymi rywalami. Tak więc obsada czwartego miejsca nie jest problemem. Podobnie z pierwszą pozycją, która czeka już na finalistę sprzed dwóch lat (chyba że powrót na Estadio da Luz okaże się traumatyczny). Atlético nie powinno dać szans Benfice i Galatasaray, które w ostatnich latach notują wyraźny regres. Mimo to kryzys Portugalczyków nie wydaje mi się aż tak poważny i uważam, że tym razem stać ich na wyjście z grupy. 

W pierwszej serii spotkań Atlético wyjedzie do Stambułu, a Benfica podejmie Astanę.

Olbrzymie meczyska
I tak dochodzimy do ostatniej grupy grającej we wtorek, która słusznie ochrzczona została grupą śmierci. To znaczy raczej widoczny jest podział na dwie silniejsze i dwie słabsze drużyny, ale nie zapominajmy, że Manchester City ma zawsze duży problem z grą w europejskich pucharach. Z kolei trzy pozostałe: Juventus, Sevilla i Mönchengladbach zaliczyły solidny falstart w swoich ligach: po trzech meczach ubiegłoroczni finaliści mają 1 punkt, zwycięzcy LE 2, a czwarta drużyna Bundesligi ani jednego. Kolejność jest raczej oczywista, gracze ze stolicy Piemontu powinni zająć pierwszą pozycję, za nimi o pozostanie w LM powalczą Citizens i Andaluzyjczycy, a niemiecka drużyna o wdzięcznej nazwie pozostanie na szarym końcu. Chociaż co jak co, ale bronić umieją, mogą wywalczyć kilka remisów, a może i gdzieniegdzie powalczyć o pełną pulę.

Już pierwsza kolejka przyniesie hitowe starcie City z Juventusem na Etihad Stadium, za to ekipa z Zagłębia Ruhry uda się na południe Hiszpanii.

To dopiero wtorek, a przed nami już teraz masa wielkich i interesujących spotkań. To również pierwsza część naszej zapowiedzi nowego sezonu Ligi Mistrzów. Ta druga pojawi się u nas przed jutrzejszymi spotkaniami.

Autor: Zbigniew Jankiewicz @zbig_realista | zbig.jankiewicz@gmail.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz