88' minuta spotkania Lecha z Legią w Superpucharze Polski. Fenomenalne rozegranie z pierwszej piłki trójkowej akcji między Thomallą, Jevticiem i Linettym, ten ostatni przebiega z futbolówką kilkadziesiąt metrów i posyła ją pod nogą Dusana Kuciaka. Ten gol podwyższa prowadzenie Lecha do 3:0 i kończy jakiekolwiek emocje, już wiadomo, że to Łukasz Trałka podniesie trofeum.
To ukoronowanie triumfu Lecha nad odwiecznym rywalem, potwierdzenie, że oba kluby dzieli przepaść. Honorowa bramka Michała Żyry nie ma już żadnego znaczenia, a na dobrą sprawę to trzecia dogodna okazja Legii przez 90 minut. Wicemistrz Polski nie istniał, a przedmeczowe wypowiedzi
Po przerwie reaktywujemy cykl Raport Kolejorz, przynajmniej do sierpnia z innym redaktorem. Później wszystko wróci do normy.
Ale zacznijmy od początku: mecz o Superpuchar nie ma żadnych
konsekwencji, tak więc jest raczej drugoplanowym w kalendarzach obu
drużyn. Chociaż zarówno gospodarze, jak i goście mieli powód,
żeby go nie zlekceważyć – Lech chciał po raz kolejny pokonać
najbardziej znienawidzonego przeciwnika, z kolei kibice Legii na
każdym kroku podkreślali, że tytuł mistrzowski dla Kolejorza to
przypadek. Od początku lechici narzucili swoje tempo, co
poskutkowało kilkoma ciekawymi akcjami, najpierw z dziesiątego
metra piłkę nad bramką przerzucił niepilnowany Robak, a kilka
minut później było już 1:0. Piłkę z szesnastki głową wybił
Broź, próbujący przedłużyć zagranie Kucharczyk kopnął
powietrze, a wychowanek Lecha kropnął z 25 metrów po nodze
Lewczuka, po czym piłka wpadła w okienko. To trochę rozluźniło
poznaniaków, w efekcie do ataku przeszli goście i był to jedyny
dłuższy czas, w którym mogli mówić o przewadze. Strzały
Nikolicia czy Brzyskiego zatrzymał jednak Burić, a upadający w
polu karnym Guilherme nie nabrał sędziego na jedenastkę. Później
inicjatywę odzyskali gospodarze, w 35' minucie rozgrywając genialną
akcję, wyprowadzając w pole obrońców i zdobywając drugiego gola.
Po rzucie rożnym piłka wróciła pod nogi Douglasa, który
dostrzegł wspaniały ruch bez piłki Linettego i posłał piłkę
między trzech obrońców. Pomocnik dośrodkował, a Kamiński z
drobną pomocą Hamalainena znalazł się w idealnej sytuacji, której
nie zmarnował. Do przerwy nie wydarzyło się już nic wartego
uwagi.
Jeżeli ktoś liczył na odmianę sytuacji po przerwie, bardzo się
zawiódł. Mimo posłania na boisko Ondreja Dudy Legia nadal nie
grała nic, jedynie okazjonalnie zagrażając po stałych
fragmentach. Za to Denis Thomalla, który oficjalnie debiutował w
Lechu, sam dwukrotnie miał szansę na zdobycie gola, najpierw
dryblując między Kuciakiem i dwoma obrońcami, w końcu oddając
strzał w bramkarza, później próbując strzału z woleja z ostrego
kąta. Między tymi uderzeniami szansę miał Nemanja Nikolić, ale
nie trafił w bramkę strzelając głową po rzucie wolnym. Ale
gospodarze dalej stwarzali sytuacje: Thomalla zszedł do skrzydła i
dośrodkował, a Kamiński uderzając z woleja trafił w Kuciaka.
Niemiec nie przestawał kreować sytuacji, po jego zgraniu Linetty
wyszedł na czystą pozycję, jednak nie trafił dobrze w piłkę,
która przeleciała nad bramką. Zaraz później trzeci z wychowanków
miał już gola na koncie.
Z nowych zawodników nie zadebiutował tylko Abdul Aziz Tetteh,
pozostali mieli okazję się wykazać. Marcin Robak trochę
rozczarował, Dariusz Dudka nie za bardzo miał okazję do wykazania
się, za to Thomalla pokazał, że można na niego liczyć. Maciej
Skorża powiedział po meczu, że kadra jest zamknięta, aczkolwiek
ktoś opuści klub. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie to
kluczowy dla Kolejorza Linetty.
We wtorek rozegrany zostanie pierwszy mecz drugiej rundy kwalifikacji
Ligi Mistrzów, w Sarajewie. Na pewno wola walki gospodarzy będzie
większa niż Legii w ubiegły piątek, mecz będzie wyglądał
zupełnie inaczej, ale Lech jest zdecydowanym faworytem. Rewanż 22
lipca.
0 komentarze:
Prześlij komentarz