Jest zwycięstwo w Gdańsku! Jeszcze tylko trzy kolejki dzielą nas od końca sezonu i może od mistrzostwa? Mistrzostwa dla Lecha?
Bramkarze –
bohaterowie
Lechia Gdańsk przegrała u siebie z Lechem Poznań 1:2. Mecz
na PGE Arenie miał być jednym z najważniejszych dla Lechitów spotkań rundy
finałowej. Można było się zatem spodziewać, że emocji nie zabraknie. I nie
brakło, aż do ostatniego gwizdka...
Od pierwszych minut nie było widać wyraźnego faworyta. Lech
stwarzał sobie parę sytuacji, ale nie było to natarcie. Więcej sytuacji
wydawała się mieć Lechia. Co gorsze, gospodarze oddawali więcej strzałów.
Sytuacja nabrała jednak rumieńców już w 29. minucie spotkania, kiedy bramkę na
0:1 zdobył Kasper Hämäläinen. Łukasz Trałka posłał idealną piłkę między
obrońców gdańszczan, a Finowi pozostało tylko dostawić nogę i cieszyć się ze
zdobytego gola. Do końca pierwszej połowy Lech kontrolował grę, chociaż
wyraźnie brakowało drugiego gola, na przypieczętowanie prowadzenia.
W drugą połowę zarówno piłkarze Lechii, jak i Lecha weszli
agresywniej. Lech niespełna kilkadziesiąt sekund po gwizdku mógł już prowadzić
0:2. Bramka padła, ale niestety sędzia dopatrzył się spalonego. W polu karnym
Kolejorza sytuacja także nie cichła. Jasmin Burić kilkukrotnie popisał się
ładnymi paradami i uratował gości z opresji. W 74. minucie niesamowite, długie
podanie trafiło pod nogi Szymona Pawłowskiego, a ten z zimną krwią pokonał
bramkarza Lechii zapewniając Lechitom prowadzenie 0:2. Później gra stała się
wyrównana, ale to Lechia częściej była przy piłce.
W 82. minucie kontuzja Jasmina Buricia wykluczyła go z gry,
a zastąpił go Maciej Gostomski. Myślałem, że jak wejdzie świeży, to nie będzie
dobrze bronił i wynik może się troszkę zmienić. Tymczasem Maciek bronił dość
dobrze i można było prawie nie spostrzec zmiany. Ciekawie zrobiło się dopiero w
2. minucie doliczonego czasu gry. Po zagraniu piłki ręką przez Darka Formellę
sędzia wskazał na wapno, a młody
piłkarz Lecha został odesłany do szatni. Vranjes wykorzystał karnego i było już
1:2. Końcówka meczu, to po prostu wojna nerwów i modły, żeby tylko defensywa
nie zawiodła. Szczęśliwie, pod sam koniec sytuacja się uspokoiła i pan
Marciniak zagwizdał po raz ostatni.
Kogo zabraknie za
tydzień?
Największym brakiem jest niewątpliwie Jasmin Burić. Kontuzja
Bośniaka nie wyglądała przyjemnie i mam nadzieję, że nie stało się mu nic
poważnego. Wiemy tylko, że Jasmin krzywo kopnął/stanął, a następnie trzymał się
za nogę... Mimo wszystko nie sądzę, by był to drobny uraz, ale obym się mylił.
Innym istotnym faktem jest brak Barry’ego Douglasa i Darka
Formelli. Szkot otrzymał ósmą żółtą kartkę w tym sezonie, natomiast Formella
pauzuje za czerwień.
Bardzo twardo grał także Łukasz Trałka i nie wiem, czy nie
ucierpiał w jednym ze starć. Grał do końca, więc miejmy nadzieję, że nic się
nie stało.
Ciąg dalszy wniosków
po Jagiellonii
Nie da się ukryć, że Lech od porażki z Jagą zaczął wyciągać
konsekwencje. Fakty są takie, że do końca sezonu pozostały już tylko trzy mecze i
będąc na pierwszym miejscu, byłaby wielka szkoda, żeby to wszystko
zaprzepaścić. Tym bardziej, że szanse na mistrzostwo są bardzo realne i gdyby
piłkarze porządnie się spięli, to mogą udowodnić, że są lepsi od Legionistów.
Jedno-punktowa przewaga, to praktycznie nic – nie można się pomylić. Teraz
wszystkie spotkania muszą być wygrane i mam nadzieję, że każdy w Lechu zdaje
sobie z tego sprawę.
Za tydzień Pogoń. Nie
dajmy sobie odebrać tego mistrzostwa!
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz