Agnieszka Radwańska, choć to dopiero półmetek sezonu, rok 2015 może zaliczyć do jednego z najgorszych w swojej karierze. Krakowianka ze wszystkich ważnych turniejów odpada przed decydującą fazą. Dzisiaj Polka odpadła już w pierwszej rundzie Roland Garros.
Nawet na własnym podwórku, w Katowice Open, nasza najlepsza tenisistka nie potrafiła wygrać, mimo że była bezdyskusyjną faworytką do zwycięstwa w całych zawodach. Poniedziałek, 25 maja to dla Isi dzień najczarniejszy z czarnych.
Chcąc użyć jak najaktualniejszego porównania, nie mogę się oprzeć, aby tegorocznych wyników polskiej tenisistki nie porównać do kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, który przed rozpoczęciem kampanii najbardziej zaskoczył tym, że zgolił wąsy. Agnieszka Radwańska obecny sezon zaczynała na 5. pozycji w rankingu WTA, prezydent, gdy decydował się na start w wyborach miał poparcie sięgające 65%. Obydwu tym postaciom zależało na tym, aby utrzymać lub ewentualnie delikatnie pogorszyć się w stosunku do pozycji startowej. Zrealizowanie tego planu przyniosłoby Radwańskiej udział w kończącym sezon turnieju mistrzyń, w którym rywalizuje osiem najlepszych zawodniczek sezonu. Natomiast pan Komorowski mógłby być pewien reelekcji.
Najlepsza polska tenisistka zaskakiwała nas właściwie w każdym turnieju, niestety zawsze było to niemiłe zaskoczenie. W Sydney poległa w 2. rundzie, Australian Open w 4. rundzie. Po Wielkim Szlemie w Australii zdarzyło się coś, co porównałbym do prezydenckiego wejścia na krzesło w japońskim parlamencie - niby nic, a obiło się echem - mianowicie polska gwiazda tenisa przegrała obydwa swoje mecze w Pucharze Federacji przeciwko Rosjankom, a dokładniej Swietłanie Kuzniecowej i Marii Szarapowej.
Potem znów w Doha porażka w 2. rundzie, w Dubaju oraz Indian Wells w 3. W 4. rundzie w Miami przegrana, którą można wybaczyć, z 12. zawodniczką turnieju Carlą Sua'rez - Navarro. Lecz już występ w Katowicach i porażka na Śląsku był niespodziewany niczym wyniki I tury wyborów. Minimum krakowianki był finał (choć nikt nie zakładał innego scenariusza niż triumf w całym turnieju), tak jak dla Komorowskiego zwycięstwo w I turze wyborów. Radwańska do półfinału przeszła spacerkiem a potem poległa z Włoszką Camilą Giorgi. Tak samo jak prezydent nie dość, że osiągnął fatalny, jak na swoje możliwości, wynik, to jeszcze okazał się gorszy od Andrzeja Dudy.
Niestety Katowice nie były momentem zwrotnym, koszmar nadal trwał. I znów był Fed Cup i tym razem przegrana z Timeą Bacsinszky. Następnie Stuttgart i bolesna porażka już w pierwszym meczu przeciwko Sarze Errani z Włoch. Po drodze było jeszcze oczywiście wypadnięcie z pierwszej dziesiątki rankingu WTA. I już jako zawodniczka drugiej "dziesiątki" Radwańska przystąpiła do turnieju w Madrycie, w którym nie potrafiła przejść trzeciej rundy przeciwko Karolinie Woźniackiej.
I wreszcie French Open, to miał być start od nowa, przełamanie swojej niemocy, coś co miało dać kopa na resztę sezonu. Niestety, porażka już w pierwszym meczu 2:6 6:3 1:6 z Niemką Anniką Beck jest bolesna niczym ostateczna klęska dla Bronisława Komorowskiego. Całe szczęście, że to Radwańska ma jeszcze szansę na zrealizowanie swoich planów, na powstanie z kolan i pójście do przodu a także awans w rankingu WTA.
Autor: Mateusz Włodarczyk | @mtj_wlodarczyk | mt.j.wlodarczyk@gmail.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz