Warta Poznań pokonała w sobotę w Ogródku rezerwy Lecha 1:0 po bramce Michała Ciarkowskiego. Po tym zwycięstwie Zieloni są już o krok od wywalczenia awansu do baraży o II ligę.
O ile w pierwszej połowie obie drużyny solidarnie nie stwarzały sytuacji, w drugiej gospodarze osiągnęli znaczącą przewagę i tylko pech i dobra postawa Mateusza Lisa zadecydowały o tylko jednobramkowym zwycięstwie.
Mecz rozpoczął się bardzo niemrawo, pierwszy strzał na bramkę oddany został po dwudziestu minutach bezproduktywnej kopaniny w środku pola. Dla jasności, niecelny. Do końca nie zdarzyło się praktycznie nic, poza wyjściem na czystą pozycję Dávida Holmana, Węgier przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką.
Podczas przerwy Tomasz Bekas zdecydował się na bardzo ofensywną zmianę, Krystian Łukaszyk, prawoskrzydłowy, zmienił przeciętnie spisującego się lewego obrońcę Nikodema Fiedosewicza. W ten sposób na lewo przeszedł prawy dotychczas defensor Dawid Czerniejewicz, a prawy pomocnik Franciszek Siwek, grający trochę jak tzw. wolny elektron, przesunął się do tyłu. Zaraz po rozpoczęciu drugiej części, w 46' minucie, lewą stroną przedarł się Ciarkowski i umieścił piłkę w siatce strzałem w długi róg. Lis nie miał większych szans. Zieloni kontynuowali natarcie, dobre sytuacje zmarnowali m.in. Filip Brzostowski czy Ciarkowski. W międzyczasie dwie żółte kartki obejrzał Marcin Gawron, co zmniejszyło szanse rezerw Lecha na korzystny rezultat do minimum. Jednak niedługo potem gościom udało się zdobyć gola, ale w zamieszaniu w polu karnym sędzia dopatrzył się spalonego Holmana. Dodatkowo padło kilka celnych strzałów, ale żaden z nich nie sprawił problemu Bartoszowi Pawłowskiemu. Golkiper Warty pierwszy raz od meczu z Centrą Ostrów pod koniec kwietnia zachował czyste konto. W końcówce Lechowi nie starczyło sił na walkę o odrobienie strat, przez co nadal dominowała Warta, okazje stworzyli sobie Miłosz Brylewski czy wspomniany Brzostowski, Lis stanowił jednak dla nich przeszkodę nie do pokonania. W doliczonym czasie sfrustrowanym, zmęczonym graczom Lecha zaczęły puszczać nerwy, co skończyło się aż trzema żółtymi kartkami w przeciągu dwóch i pół minuty.
Na trybunach kibice obu drużyn byli przemieszani ze sobą, po bramce z siedzeń wstała nieco ponad połowa publiczności, oczywiście rozrzucona po całym stadionie. Jednak nikt nikogo nie obrażał, z wyjątkiem końcówki i sędziego po drugim, pozostawionym bez konsekwencji faulu Gawrona w drugiej połowie (koniec końców drugą żółtą dostał za trzecie ostre wejście w niecałe 10 minut).
Ekipa gości wystawiła skład złożony generalnie z młodych wychowanków, chociaż nie zabrakło piłkarzy z epizodem w pierwszej kadrze, jak Szymon Drewniak, wspomniany Holman oraz żenująco nieskuteczny od drugiej kolejki Ekstraklasy Vojo Ubiparip. Kibice Lecha mogą cieszyć się, że zagrali oni dziś, ponieważ wykluczyło to ich szanse na wyjście na boisko przeciwko Jagiellonii. Chociaż dałoby się zagrać lepiej od Kownackiego...
W następnej kolejce Warta zmierzy się na wyjeździe z Jarotą Jarocin. Jeżeli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, wygra i zapewni sobie awans do baraży, w których zagra z mistrzem ligi opolsko-śląsxkiej. Faworytów do mistrzostwa jest dwóch: Polonia Bytom, która nie tak dawno grała w ekstraklasie ma tyle samo punktów, co Odra Opole. Oczywiście ten punkt nie znaczy nic w kontekście środowego pojedynku obu ekip w Bytomiu.
Autor: Zbigniew Jankiewicz | zbig.jankiewicz@gmail.com | foto: Piotr Przyborowski / a o sporcie
Autor: Zbigniew Jankiewicz | zbig.jankiewicz@gmail.com | foto: Piotr Przyborowski / a o sporcie
0 komentarze:
Prześlij komentarz