Mijają kolejne tygodnie, a w Kolejorzu bez zmian. Jak widać, trener Skorża nie ma już żadnego wpływu na to, co robią jego piłkarze na boisku…
Nadzieja w rezerwach
Zanim relacja z meczu z Łęczną, pomówmy najpierw o
poznańskich rezerwach. Lech Poznań II wygrał ze Spartą Oborniki 2:0 w meczu
półfinałowym Pucharu Polski na szczeblu okręgu poznańskiego. Tym razem zarówno
pierwsza, jak i druga drużyna zagra w meczu finałowym, ale nie zapominajmy, że
o awans pierwszego składu nie było łatwo...
Zostają!
Na mocy klauzul w kontraktach Barry’ego Douglasa i Szymka
Pawłowskiego, ci dwaj piłkarze będą reprezentować barwy Lecha Poznań przez
kolejny rok, aż do czerwca 2016 roku. Jest to naturalnie świetna informacja,
gdyż zawsze boję się tej końcówki sezonu i czekam w napięciu powtarzając: Noo ciekawe, kto po tym sezonie nas opuści…
Kadra wciąż jeszcze
trochę wąska
W meczu z Łęczną zabrakło Barry’ego Douglasa, którego w
zeszłym tygodniu wykluczyło przeziębienie. Lukę po nim wypełnił Luis Henríquez.
Nieobecność Szkota była dla mnie największą udręką podczas oglądania dzisiejszego
meczu, ponieważ ostatnie wsparcie Douglasa dla poznaniaków jest wprost
nieocenione. Zabrakło także Karola Linettego zmagającego się z urazem mięśnia
oraz Muhameda Keity.
I znów lider ucieka...
Lechitom co chwilę nadarzają się wprost idealne okazje do
tego, by dogonić lidera lub chociaż, żeby go nie odpuścić. Tymczasem poznaniacy
wydają się W OGÓLE nie mieć na ten temat pojęcia. W dzisiejszym starciu
Kolejorza z Górnikiem Łęczną znów doczekaliśmy się tylko remisu.
Pierwsza połowa niezła. Lechici starali się zagrozić
przeciwnikom, jednak na staraniach się skończyło. W 20. minucie zrobiło się
naprawdę ciekawie. Po fenomenalnym uderzeniu Rudika Lech Poznań przegrywał 0:1.
Piłka po niefortunnym odbiciu piłki przez Paulusa Arajuuriego trafiła do
Białorusina, a ten piekielnie mocno posłał piłkę z woleja nie dając żadnych
szans Maciejowi Gostomskiemu. Poznaniacy chcieli się zrehabilitować, jednak
odnosiłem wrażenie, że każdy atak przesuwał się do 2/3 boiska, po czym jakby
zderzał się ze ścianą i obrona Łęcznej przejmowała piłkę. Wreszcie w doliczonym
czasie pierwszej połowy meczu Zaur Sadajew zamienił dośrodkowanie z rożnego na
bramkę wyrównującą. Rosjanin przyłożył z woleja pokonując Prusaka, dzięki czemu
piłkarze schodzili do szatni z podniesionymi głowami.
Ale co mogę powiedzieć w kwestii drugiej połowy... Powiem to,
za co ostatnio jeden z czytelników mnie skarcił - DNO! Niestety, ale to, że
piłkarze chcą, to za mało. Właściwie nie wiem, czy chcą, o czym pisać. Czy pisać, że do
70. minuty w miarę dało się oglądać, a potem należało wyłączyć telewizor, czy w ogóle nie oglądać raczej skupić się właśnie na ostatnich 20 minutach, które w wykonaniu Kolejorza
wyglądały, jak błaganie sędziego Musiała o to, by zakończył tę farsę? Od razu
przypomniały mi się te słynne, nieudolne zagrania do przodu, na aferę w wykonaniu Bartosza Bosackiego,
próbującego rzutem na taśmę ratować zespół.
…i znów poświęcę cały
akapit
Zupełnie nie rozumiem, jaką politykę prowadzi w szatni
trener Skorża, ale wygląda to, jak Ancelotti w Realu Madryt - katastrofa. Gostomski
przez niektórych uważany za słaby punkt w składzie poznaniaków, mimo straconej
bramki jest, według mnie, jednym z najjaśniejszych punktów zespołu. Kamiński
dzisiaj nie tak źle (przynajmniej względem ostatnich występów). Arajuuri
dobrze. Luis dzielnie zastępował Douglasa, a Kędziora chyba przeczytał moje
wypociny na swój temat i dziś widziałem go na boisku.
Nie wiem natomiast, co powiedzieć o Jevticiu, który dopiero
wrócił po kontuzji i dziś nie dał najlepszego występu, chociaż miał parę
ładnych zagrań, w tym także asystę. Trałka co mecz pokazuje swoje doświadczenie
i zaczyna już słynąć ze swoich ciekawych zagrań, i dobrego wsparcia w obronie.
Hämäläinen jakoś mi dzisiaj umknął, ale robił swoje. Gergő dość dobrze, ale
widywaliśmy go już w lepszych występach.
Co do Kownackiego... dziś nie było tak źle. Właściwie, aż
dziw, było całkiem nieźle, ale tych dwóch stuprocentowych sytuacji to mu nie
wybaczę. A Zaur - standardowo karteczka za symulkę, ale ogółem w miarę. Jak
na napastnika przystało, strzelił bramkę, ale nie obraziłbym się, gdyby wcisnął
jeszcze jedną.
Lech musi zacząć
wyciągać konsekwencje, bo hasła w stylu: Twierdza
Bułgarska, czy Tylko cztery porażki w
sezonie są już tak dennie kompromitujące, że nawet szkoda pisać…
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz