Lech na fali! Świetna forma przyczynia się do dobrych wyników zespołu. Przyjrzyjmy się bliżej sytuacji obecnego wicelidera ligi.
Marzę, by podnieść puchar…
Tymi słowami posłużył się w
wywiadzie Łukasz Trałka. Puchar Polski to niewątpliwie bardzo ważne i
prestiżowe trofeum. Piłkarze wydają się zdawać sobie z tego sprawę, co
udowodnili we wtorek. Lechici wygrali bowiem na wyjeździe ze Zniczem Pruszków
aż 5:1! Tym pogromem niemal już zapewnili sobie awans do rozgrywek
półfinałowych.
Nie było jednak łatwo. Pierwsza
połowa minęła spokojnie, aczkolwiek trochę nudno. W 17. minucie bramkę zdobył wracający
do gry Karol Linetty. Prawdziwe emocje zaczęły się dopiero w drugiej części
meczu, a konkretnie w 49. minucie, kiedy gola dla Znicza strzelił Jędrych. Od
tego momentu rozpoczęło się istne oblężenie bramki Jasmina Buricia. Piłkarze
Znicza czterokrotnie, w ten sam sposób zaskoczyli obronę Kolejorza z rzutu
wolnego. Mimo frustracji golkipera i trenera Skorży, poznańska defensywa
pozostawała głucha na wszelkie uwagi i za każdym razem dawała się ograć.
Zmiana nastąpiła w 63. minucie.
Wówczas bramkę dla Lecha zdobył Darek Formella, po asyście Sadajewa, który (to
ważne) wszedł ze zmiany. Interesujące jest jednak to, co wydarzyło się później.
Wchodzący z ławki Sadajew oprócz asysty zaliczył dwa gole i doprowadził do wyniku
1:4, strzelając kolejno w 65. i 67. minucie. Lechici nie zamierzali poprzestać
i w 93. minucie Keita przypieczętował zwycięstwo, dokładając piątą bramkę.
Rewanżowe spotkanie już 18 marca na Bułgarskiej.
Zaur się wkręcił
Rosjanin otrzymuje coraz lepsze oceny.
„Piłka nożna to nie szachy” – takiego zdania był w wywiadzie. Trudno się nie
zgodzić, jego ostatnie osiągnięcia budzą podziw i widać, że w przyszłości może
być ważnym punktem zespołu. Oczywiście zdania są podzielone. Spora rzesza fanów
wciąż nazywa Czeczena drewnem. Ja
jednak uważam, że każdy piłkarz potrzebuje czasu. Nie sposób zapomnieć
chociażby rewolucji jaka się wdarła w grę Łukasza Teodorczyka, podczas jego
przygody w Lechu. Osiągnięcia Sadajewa były już doceniane przez ekspertów z C+
jednak tym razem Zaur, podobnie jak żaden z poznańskich piłkarzy, nie
zakwalifikowali się do jedenastki 22. kolejki.
Piorunująca końcówka
W piątek Lech Poznań wygrał na
własnym stadionie z Jagiellonią Białystok 2:0. Mecz nie należał jednak do
ciekawych. Pierwsza połowa minęła raczej bez większych emocji, chociaż napięcie
na trybunach nie cichło. Dlaczego? Kibice byli bowiem zdegustowani stronniczymi decyzjami arbitra głównego – Macieja Musiała.
Nie tylko oni, bo szczerze przyznam, że ja także nie potrafiłem zrozumieć niektórych
absurdalnych gwizdnięć.
W drugiej połowie nie zanosiło
się na zmianę. Obrona Jagiellonii grała naprawdę dobrze i mimo natarć Kolejorza
znakomicie sobie radziła. To samo możemy jednak powiedzieć o poznańskiej
defensywie, która również grała raczej bez szwanku, poza paroma przypadkami,
ale takowe występują praktycznie zawsze.
Wszystko zanosiło się na remis,
jednak punkt zwrotny nastąpił dopiero 86. minucie spotkania. Bramkę dla Lecha
zdobył Barry Douglas. Szkot fenomenalnie posłał z daleka szczura na dłuższy słupek bramki Krzysztofa Barana i radości nie
było końca. Od tego momentu gra Jagi kompletnie się posypała. W 88. minucie
Lech kolejny raz miał świetną szansę na zdobycie bramki, jednak w polu karnym
faulowany był Szymon Pawłowski, w wyniku czego (co dziwne) sędzia Musiał
podyktował rzut karny dla zespołu z Bułgarskiej. Nerwy, kto wykona… ostatecznie
do piłki podszedł dla odmiany Tomek Kędziora. Całe szczęście, bo chyba bym
umarł, gdyby znowu był to Kamiński. W 89. minucie Lech prowadził już 2:0 i
takim wynikiem zakończyło się to spotkanie. Warto także nadmienić, że żółtą
kartką w drużynie Lecha ukarany został Łukasz Trałka, co było jego celem na ten
mecz. Za dwa tygodnie w niedzielę Lech gra bowiem z Legią, a Trałce groziło
zawieszenie, jeśli złapie kolejną żółtą kartkę. Żeby mieć czyste konto na
szlagier, Trałka będzie pauzował w przyszłym meczu.
Jeszcze tylko Legia…
Dzięki zwycięstwie z
Białostoczanami Lech przeskoczył Jagiellonię i obecnie zajmuje drugie miejsce w
lidze. Przed nimi pozostaje już tylko Legia, z którą Lechici zagrają już 22
marca przy Bułgarskiej. Mecz ten zapowiada się na najbardziej emocjonujący z
całego sezonu, czego dowodzi chociażby awaria w wyniku przeciążenia serwerów,
która dziś nastąpiła na stronie Lecha, przez co Lechici nie mogli kupić
biletów. Na chwilę obecną Kolejorz traci do Legii tylko dwa punkty, jednak
Legia dopiero jutro podejmie na wyjeździe Śląsk Wrocław. Ten mecz na pewno
wielu kibiców będzie oglądać z zapartym tchem…
Lech zaczyna odnosić coraz większe sukcesy, jednak nie chwalmy dnia
przed zachodem słońca. Prawdziwym sukcesem będzie dopiero zostanie liderem
ligi, a to może być trudne, aczkolwiek wierzę, że im się uda.
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com | foto: a o sporcie
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com | foto: a o sporcie
0 komentarze:
Prześlij komentarz