Wiosna rozpoczęła się już na dobre! Lechici pilnie trenują, żeby zapewnić sobie ładne wyniki. Ale jak sprawa wygląda od środka? Dziś podwójny Raport Kolejorz!
Kontuzje, kontuzje…
Nie rozumiem. Mieli tyle czasu na
regeneracje, a cały czas nękają ich urazy i kontuzje. Najśmieszniejsze jest to,
że co chwilę ich przybywa. Holman przeziębiony, Jevticia boli kręgosłup.
Jasmin Burić niby już gotowy do
gry, a w pierwszym składzie jak go nie było, tak nie ma. Swoją drogą
kontuzjogenność Jasmina przyprawia już o ból głowy. To krzywo upadł na bok
(dziwne, w końcu bramkarz ciągle leży), to sobie coś z nadgarstkiem zrobił…
Może warto rozważyć, czy ten zawodnik nadaje się w ogóle do… wypłacania mu
pensji.
Kontuzja nie chce także opuścić
Linettego. Na zgrupowaniu w Turcji Karol nabawił się podkręcenia stawu
skokowego, w wyniku czego wciąż dochodzi do pełni sił. Idzie mu co raz lepiej,
więc możliwe, że już niedługo zobaczymy go w składzie, jednak na razie musi
wrócić do pełnych treningów.
Co innego pechowy Kownaś, który w
meczu z Pogonią Szczecin nabawił się (kolejnego już) urazu stawu skokowego,
jednak nie jest on poważny i Dawid powinien w najbliższym czasie wrócić do gry
(oby, bo DychaKownasia).
Wraca Wilusz i Kebba
Dobrą wiadomością jest jednak
powrót do pełni sprawności Macieja Wilusza. Tydzień temu 26-letni stoper
Kolejorza zagrał po raz pierwszy od września. Po meczu towarzyskim z rezerwami
Śląska Wrocław, Wilusz oficjalnie zadeklarował, że jest gotowy i chce
występować w pierwszej drużynie. Teraz tylko patrzeć, czy chęci przełożą się na
grę, bo chyba żaden z nas nie chce wracać do zeszłorocznych kiksów tego
zawodnika…
Do pełnych treningów wrócił także Kebba Ceesay. Gambijczyk zapomniał już o poważnym urazie kolana i jest gotów walczyć o pierwszy skład. Nie wiem jednak, czy będzie miał szanse ze znakomicie spisującym się Kędziorą.
Do pełnych treningów wrócił także Kebba Ceesay. Gambijczyk zapomniał już o poważnym urazie kolana i jest gotów walczyć o pierwszy skład. Nie wiem jednak, czy będzie miał szanse ze znakomicie spisującym się Kędziorą.
O bohaterze słuchy nie cichną
Paulus Arajuuri w zeszłym
tygodniu popisał się fenomenalnym osiągnięciem. Przypomnijmy, w ostatnich
minutach meczu z Pogonią Szczecin, kiedy Lechici przegrywali 1:0, Fin
zdecydował się na rajd ofensywny. W 93. minucie spotkania środkowy obrońca
Kolejorza zdobył wyrównującego gola, co wprawiło poznańskich kibiców w wybuch
radości.
Bohaterski wypad Arajuuriego
został także doceniony przez ekspertów z Ekstraklasy, w wyniku czego Fin
znalazł się w jedenastce 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Jest to jak dotąd
pierwsza nominacja tego piłkarza, jednak nie da się ukryć, że zasłużona.
Murawa jak na Wembley
Cóż, podobnymi hasłami szczyci
się sztab trenerski Lecha. Jak wiadomo, pod koniec rundy jesiennej na
Bułgarskiej przeprowadzono wymianę murawy, dzięki czemu prezentuje się ona
naprawdę pokaźnie, w przeciwieństwie do większości boisk innych drużyn.
Trenerzy uważają, że pomoże to zespołowi, który będzie grał krótkimi podaniami
i w ten sposób pokona przeciwników. Przyglądając się tej sytuacji przypominają
mi się komiczne zachowania piłkarzy i szkoleniowców FC Barcelony. Wszyscy na
pewno pamiętają wymówki: „Przegraliśmy, bo murawa była za długa i nie mogliśmy
dobrze rozegrać po ziemi”... pozostawię to bez komentarza…
Już ponad 15 lat….
… Ruch Chorzów nie triumfował na
poznańskim stadionie. Ostatnie zwycięstwo Chorzowian miało miejsce na jesień
1999 roku, kiedy wygrali 1:2. Według przypuszczeń powinno to być łatwe
zwycięstwo dla Lechitów. Jednak sport jest nieprzewidywalny i nie ma reguły…
Także nie tym razem!
Lech Poznań wygrał jednak z Ruchem Chorzów 2:1. Mecz
przebiegał właściwie przez cały czas po myśli Poznaniaków. W pierwszej połowie
już od 6. minuty spotkania Lech prowadził 1:0. Strzałem wślizgiem, po podaniu
od Lovrencsicsa popisał się Sadajew. W 20. minucie Lechici nie wykorzystali
rzutu karnego. Po raz X z rzędu nie trafiał oczywiście Marcin Kamiński (Kiedy w
końcu szkoleniowcy nauczą się wystawiać do rzutów karnych ludzi, którzy
dysponują przynajmniej jedną półkulą mózgową i umieją kopnąć piłkę do bramki?).
W 34. minucie na 2:0 podniósł Kasper Hämäläinen. Fin otrzymał świetne
dośrodkowanie od Kędziory i zdobył gola. Druga połowa zapowiadała się bez
zmian, jednak Ruch miał nieco więcej okazji. W 78. minucie Chorzowianie
wykorzystali rzut karny i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1.
Kędziora, PLUS Sadajew
Do jedenastki 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy trafiło dwóch
Lechitów. Po raz trzeci w tym sezonie nominowany został Tomek Kędziora i nie da
się ukryć – jak zawsze zasłużenie. Kędziora spisuje się wyśmienicie i to
zarówno w obronie, jak i we wspieraniu ataku, co udowadnia pięknymi
interwencjami i odbiorami piłek, a także idealnymi dośrodkowaniami i dograniami
do partnerów. Nie wolno także zapominać o jego pracowitości, która naprawdę
wychodzi mu na plus.
A skoro już mówimy o plusach, drugim zawodnikiem w
jedenastce kolejki został Zaur Sadajew. Rosjanin ewidentnie błyszczał w
spotkaniu z Ruchem Chorzów, co zostało dostrzeżone przez ekipę z Canal+ -
Sadajew został Bohaterem Kolejki.
Mistrzowska czołówka
W tabeli na pierwszym miejscu wciąż plasuje się Legia, która
dziś zmierzy się z Podbeskidziem. Jednak rywalizacja jest bardzo zacięta. Z
zaledwie jedno-punktową stratą na drugim miejscu jest Jagiellonia Białystok, a
tuż za nią z 37 punktami Lech. Ex aequo towarzyszy mu Śląsk Wrocław, jednak jak
można by przypuszczać Lechici wygrywają w bezpośrednim rozrachunku bilansu
bramkowego. Faktem zatem jest, że o miano lidera tabeli walczą, co najmniej, aż
4 zespoły.
Mocna obrona
Nie da się ukryć, że zaledwie 3 przegrane mecze po 22
kolejkach, to wspaniały wynik. Niewątpliwie jest to także zasługa poznańskiej
defensywy. Niestety bardzo martwi mnie dyspozycja niektórych zawodników.
Patrząc na aspekty fizyczne Marcina Kamińskiego bolą mnie zęby. Spójrzmy na to,
jak wygląda np. Vincent Kompany, Giorgio Chiellini, czy (nie grający już od
roku) Carles Puyol, który nie bez powodu miał ksywę Tarzan. Co innego Paulus Arajuuri. Fiński stoper dysponuje nie
tylko siłą, ale także naprawdę fenomenalnie gra w obronie i robi to co raz
lepiej. Wydaje mi się, że może być w przyszłości filarem poznańskiej obrony, o
ile już się nim nie stał.
Remis w meczu przyjaźni
Właśnie tak wszyscy próbują się tłumaczyć. Lech zremisował w
piątek z Cracovią 0:0. Niewątpliwie takie mecze jak te z zaprzyjaźnionymi
drużynami mijają w przemiłej atmosferze. Szkoda jednak, że kibicowskie relacje
wpływają także na poczynania piłkarzy na boisku, bo ten mecz mógł być spokojnie
wygrany. Po pierwszej połowie sprawa nie wyglądała jednak ciekawie. W przerwie
meczu zawsze oglądamy powtórki bramek, lub skróty najciekawszych sytuacji. Tym
razem jednak nie było na co patrzeć! W pierwszych 45 minutach oglądaliśmy
bowiem zaledwie jeden celny strzał. W drugiej części było już lepiej, jednak wciąż
piłkarze obu drużyn grali tak, jakby im się w ogóle nie chciało kopać. Świetny
debiut zaliczył Djoum, który kilkukrotnie pokazywał się z dobrej strony, m.in.
oddając jakiekolwiek strzały, czego reszta zespołu zaniechała.
Tyle na te dwa tygodnie. Lechici starają się, ale tylko wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja, co po piątkowym spotkaniu w Krakowie nieco mnie rozczarowało. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni i, że na końcu sezonu będę mógł pogratulować Lechitom wspaniałego sezonu... i być może Mistrza Polski...
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com
Autor: Jan Śmiełowski | jachurzeski.aos@gmail.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz