Dziś wylosowane zostały pary 1/4 finału. Los zadowolił z pewnością fanów z Niemiec i Włoch, a zaniepokoił tych iberyjskich i francuskich. Ćwierćfinały zapowiadają się i tak niezwykle ciekawie.
Po ceremonii najbardziej zadowolenie mogli być teoretycznie kibice Bayernu i Juventusu, bowiem to te kluby wylosowały teoretycznie najsłabsze Porto i Monaco. Dwie pozostałe pary są zdecydowanie bardziej wyrównane. Zmagania Barcelony i PSG mieliśmy już okazję obserwować w grupie E. Z kolei Real i Atlético, finaliści z poprzedniego sezonu, w tym sezonie mierzyli się już sześciokrotnie.
Bayern - Porto
Obie ekipy zdecydowanie wygrały swoje mecze w 1/8 finału: Bayern rozbił Szachtara 7:0, a Porto zdeklasowało FC Basel 5:1. Co ciekawe, w obu przypadkach w pierwszym meczu był remis, dopiero w rewanżach na Allianz Arenie i Estádio do Dragão wypracowali sobie przewagi.
Mój typ: Bayern, typ naszego naczelnego jest trochę bardziej zaskakujący i obstawia on Porto. Bawarczycy pod wodzą szkoleniowca-wizjonera Pepa Guardioli będą chcieli zmazać plamę z ubiegłego sezonu, gdy odpadli po kompromitującej porażce 0:5 z Realem Madryt. Mimo niektórych szalonych pomysłów Pepa, nawet zarządzani trochę bez pomysłu po odejściu Juppa Heynckesa powinni zdominować rywala. Przy całym szacunku dla drużyny z Portugalii, nie mieli jeszcze okazji mierzyć się z wymagającym rywalem. Najpierw trafili do grupy życia ze wspomnianym Szachtarem, Athletikiem Bilbao i BATE Borysów, a w 1/8 finału czekał na nich kolejny przeciętny zespół, bo ciężko inaczej określić klasę Basel. Ciężko powiedzieć, jak spiszą się tym razem, ale nie przewiduję cudu. [redaktor naczelny cud jednak przewiduje, a więcej o nim możecie przeczytać w przedsezonowym proroctwie - przyp. red. naczelnego]
Juventus - Monaco
Juventus w 1/8 finału trafił na Borussię Dortmund. Finalista Ligi Mistrzów z 2013 roku wywiózł z Włoch stosunkowo korzystny wynik, przegrywając tylko 1:2. Praktycznie wystarczyło wygrać u siebie, przy fanatycznych kibicach. Jednak o ile rok temu odpadli po wspaniałej walce do końca z Realem Madryt, odrabiając dwie z trzech bramek, to w środę wyszli na boisko jakby z przymusu, z resztkami nadziei, które odebrał im Carlos Tévez, otwierając wynik wspaniałym uderzeniem. Argentyńczyk rozegrał fenomenalne spotkanie, zaliczając asystę i zdobywając kolejnego gola. Stara Dama przypieczętowała awans wynikiem 3:0, wynikiem, którego na Signal Iduna Park nie widziano od 23 listopada 2013 roku i porażki z Bayernem.
Przechodząc wreszcie do wicemistrza Francji, przed sezonem nie wróżono im wielkich sukcesów, z powodu odejścia dwóch kluczowych piłkarzy, ale w fazie grupowej zagrali doskonale. Tracąc tylko jednego gola, wyszli z grupy na pierwszym miejscu. Potem wpadli na Arsenal. Kibice angielskiego klubu mieli dosyć odpadania w 1/8 finału, na przerwanie passy czekają od 2011 roku. Jednak dzięki kapitalnej defensywie i kontrom Monaco wygrało w Londynie 3:1. Co prawda Arsenal zdołał zniwelować stratę, ale zwycięstwo 2:0 w księstwie było niewystarczające.
Mój typ: Juventus, typ redaktora naczelnego znowu odmienny. Co prawda Włosi grają dość nierówno, dziś zagrają dobrze, jutro gorzej, pojutrze lepiej i tak dalej, ale jeżeli będą w stanie opanować środek pola, w czym zawiódł Arsenal, powinni poradzić sobie z rywalami. Z kolei Monaco musi liczyć na 180-minutową lub nawet dłuższą koncentrację, zneutralizowanie Téveza i Moraty, i w razie możliwości, wyprowadzenie kilka skutecznych kontr. Na pewno woleliby zagrać pierwszy mecz u siebie, to może również mieć spore znaczenie. Jedno jest pewne - konfrontacja nie rozstrzygnie się w pierwszym spotkaniu. [nadzieją Monaco jest ich nieprzewidywalność oraz Jérémy Toulalan, o którym co nieco napiszemy już niedługo - przyp. red. nacz.]
FC Barcelona - PSG
Te ekipy zmierzyły się już w tej edycji LM, na Parc de Princes wygrała drużyna francuska, zaś na Camp Nou - hiszpańska, osiągając dużą przewagę. Przypomina to poniekąd starcia Barcy z Interem w 2010 roku. W grupie machina Guardioli nie dała szans Włochom, ale Mourinho wyciągnął z tego wnioski, wykorzystując je w półfinale i ostatecznie eliminując Katalończyków. Nie brakowało tam dziwnych decyzji sędziego; dwie bramki ze spalonych, jedna dla Interu, jedna dla Barcelony; do tego przedziwna czerwona kartka dla Thiago Motty. Należy jednak pamiętać, że Blancowi sporo brakuje do Mourinho. Co prawda wyrzucił Chelsea Portugalczyka z LM, ale było to winą fatalnych błędów indywidualnych angielskich obrońców. Porażka na Camp Nou to w dużej mierze jego wina, nie potrafił wykorzystać bardzo ryzykanckiego ustawienia przeciwnika. Teraz z pewnością nie dostanie takiej szansy i musi polegać na umiejętnościach indywidualnych swoich piłkarzy. Podobnie zresztą jak Luis Enrique. Cokolwiek nie mówiliby kibice - moim zdaniem Lucho nie należy do utalentowanych trenerów i wiele mu do tego brakuje. Obecnie trwająca fala wznosząca jest efektem znacznej wyżki formy Messiego, a wątpię, żeby miało to związek z zakończeniem rozdmuchiwanego przez prasę konfliktu z trenerem. Kolejny mecz, w którym środek pola będzie odgrywał znaczącą rolę. Obie ekipy potrzebują kontroli boiska, by prowadzić swoją grę. Obie nie mogą pochwalić się też doskonałą drugą linią; w Barcelonie Busquets i Iniesta mają często kłopoty, pierwszy popełnia proste błędy, a drugi ma tendencję do unikania gry. Tercet uzupełniać będzie wbrew pozorom świetny nabytek, Rakitić. Z kolei u paryżan zobaczymy Matuidiego i Verrattiego (ten drugi będzie pauzować w pierwszym meczu), dwóch destruktorów, którzy nie najlepiej radzą sobie w rozegraniu, Thiago Mottę, dość podobnego pod tym względem, oraz typowego rozgrywającego Javiera Pastore.
Nasz typ: Barcelona. O ile mieli problemy we Francji, było to pokłosie chaosu, jaki panował w drużynie na początku sezonu. Tym razem są w naprawdę dobrej formie i PSG myśląc o zwycięstwie musi uciec się do dwupoziomowej defensywy, podwajania krycia i szybkich ataków.
Real Madryt - Atlético Madryt
W tym sezonie grali sześć razy. Atlético wygrało cztery starcia, w dwóch był remis. Dodatkowo w ostatnim starciu upokorzyli lokalnego rywala wynikiem 4:0. Skutki tego blamażu wytłumaczyliśmy w tym artykule. Absurdalna taktyka Ancelottiego polegająca na izolacji trio BBC od reszty zespołu była powielana w każdym spotkaniu, a w końcu doprowadziła do upokorzenia. Real rozgrywał piłkę, miał przewagę w jej posiadaniu, ale nie potrafił zbliżyć się do bramki rywala na dalej niż 40 metrów. Na Bernabeu zwykle Królewscy grali lepiej, spychali Colchoneros do rozpaczliwej defensywy, ci jednak zawsze wychodzili z tego obronną ręką. Na pewno motywacji Realowi nie zabraknie, ale pytanie, czy beznadziejne ustawienie ośmieszane przez Simeone na każdym kroku wreszcie zostanie zmodyfikowane.
W 1/8 finału los znów skojarzył Blancos z Schalke 04 Gelsenkirchen. O ile rok temu w dwumeczu padł wynik 9:2, to w tym sezonie kibice drżeli o awans do ostatnich minut. Nie łatwiejsza była sytuacja Atletico, którzy dopiero po karnych wyrzucili Bayer Leverkusen. Mogą mówić o olbrzymim szczęściu, że do jedenastek podeszli Calhanoglu czy Toprak. Ich strzały były fatalne, do tego doszło pudło Kiesslinga. Przez to udało się awansować mając na bramce Jana Oblaka, co przy jego umiejętnościach w bronieniu karnych jet ewenementem.
Nasz typ: Atlético. Cholo Simeone wie, jak grać z Realem, obudzony o trzeciej w nocy byłby w stanie podać szczegóły taktyki Ancelottiego, wobec tego to jego drużynę uważam za faworyta. Co prawda motywacja Królewskich będzie olbrzymia, ale obawiam się, że znów pójdą na hura do przodu, nie zajmując jednocześnie środka pola. Do tego motywacja może okazać się zgubna w skutkach wobec licznych prowokacji Rojiblancos.
Losowanie półfinałów odbędzie się 23 kwietnia.
Autor: Zbigniew Jankiewicz | zbig.jankiewicz@gmail.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz