Michał Ciarkowski jesienią był jednym z filarów Warty Poznań. Pomocnik Zielonych w wywiadzie z nami opowiedział o przygotowaniach do rundy wiosennej, swoim rozstaniu z Wartą i burzliwej przeszłości.
Mamy mniej
więcej połowę okresu przygotowawczego. Jak oceniasz Waszą pracę, którą podczas
niego już wykonaliście?
Dokładnie, mamy za sobą połowę okresu przygotowawczego i uważam, że pracę jaką wykonaliśmy do tej pory można śmiało powiedzieć i uznać za solidnie wykonaną i jestem pewien, że każdy z nas będzie pracował na takich samych obrotach do startu ligi, gdyż mamy świadomość że czeka nas bardzo ciężka runda.
Warta po
jesieni zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Rozumiem, że Twoim celem podobnie jak
klubu jest awans do II ligi?
Zajmujemy trzecie miejsce ze stratą zalewie trzech punktów do liderujacego Sokoła Kleczew i mogę potwierdzić, że również moim celem jest awans. Przecież każdy chce grać jak najwyżej.
Co było
powodem Twojego odejścia z Warty do Motoru Lublin latem 2012 roku?
Odszedłem ze względu na brak zainteresowania ze strony ówczesnego trenera moją grą w tamtym zespole. Ja bardzo chciałem zostać w klubie i walczyć dalej, aczkolwiek były powodu których przeskoczyć się nie dało.
W barwach
Dyskoboli i Polonii zdołałeś rozegrać cztery mecze w Ekstraklasie. Nie tęsknisz
czasem za tymi rozgrywkami?
Oczywiście, że tęsknię i bardzo chciałbym kiedyś ponownie zagrać w Ekstraklasie, bo jest to marzenie każdego młodego chłopaka grającego w piłkę. Mi udało się to dość wcześnie i w tamtym czasie wyobrażałem sobie moją przygodę z futbolem nieco inaczej. Niestety życie pokazało mi, że jeśli chce się grać na wysokim poziomie, to trzeba mieć jeszcze trochę szczęścia, którego mi w tamtym czasie zabrakło. W obu tych drużynach trafiłem na ciężki okres dla młodych zawodników, kiedy oba te kluby dysponowały bardzo dobrą i silną kadrą, toteż nie do końca udało mi się przebić. Mam też oczywiście dużo pretensji do siebie, gdyż dokonywałem wtedy złych wyborów.
Masz już 25
lat. Czy uważasz, że jak na Twój wielki talent osiągnąłeś w futbolu tyle, na
ile Cię stać?
Dziękuję za takie stwierdzenie, ale byłbym niepoważny, gdybym powiedział, że osiągnąłem to, co chciałem. Tak naprawdę nie zrobiłem nic wielkiego, ale mam tego świadomość i nie poddaje się, gdyż wiem, że piłka nożna jest przewrotna i dużo może się jeszcze wydarzyć, tylko trzeba pamiętać, że nic samo nie przyjdzie. Ciężka praca każdego dnia na treningu i poza nim - to właśnie to jest kluczem do sukcesu i dzięki temu można uratować to, co straciło się wcześniej.
Jesienią
zdobyłeś pięć goli, co jak na pomocnika jest wynikiem całkiem niezłym, ale
mogłeś ich mieć więcej. Czego zabrakło w tych kilku dogodnych sytuacjach, o
które potem pretensje mieli niektórzy kibice?
Może i to nie jest dla mnie najgorszy wynik, ale tak, jak zaznaczyłeś, goli mogło i powinno być dwa razy więcej. Czego zabrakło? Chyba zimnej krwi w ostatnim momencie, bo uważam, że dość łatwo dochodziłem do tych sytuacji i być może to mnie gubiło...
Zimą media
pisały o Twoim potencjalnym powrocie do Floty Świnoujście. Co takiego wydarzyło
się, że ostatecznie wciąż jesteś w Poznaniu?
Przeważył fakt, iż z Wartą mam ważny do czerwca kontrakt, ale też duża chęć ze strony władz Zielonych i trenera Tomasza Bekasa, na którego zawsze w można liczyć. Bardzo ważne w życiu sportowca, szczególnie w sportach drużynowych, jest zaufanie trenera. Oczywiście chęć grania w I lidze była duża. Przypominam, że to właśnie w tym klubie wkroczyłem na dłużej do seniorskiej piłki i osiągałem tam naprawdę fajne wyniki. Dodatkowo obecni trenerzy Wyspiarzy wyrażali dość dużą chęć, jeśli chodzi o moje usługi, ale pewne rzeczy nie zawsze są zależne tylko od nich czy ode mnie. Na dzień dzisiejszy jestem w Warcie i to jest teraz dla mnie najważniejsze.
Podczas
swojej dotychczasowej kariery pracowałeś z wieloma trenerami. Którego wspominasz
najbardziej i dlaczego?
To prawda, było ich trochę i każdego wspominam całkiem dobrze, bo od każdego można było coś wynieść pozytywnego. Na pewno jednak to trenera Petra Němeca, u którego grałem we Flocie, wspominam na tę chwilę najlepiej, gdyż on przekonał mnie do tego, że to ciężki trening da później najlepsze efekty.
Od kilku lat
jesteś już związany z Zielonymi, ale w początkach swojej kariery piłkarskiej
miałeś okazję grać w juniorach Lecha Poznań. A jako, że jesteś rodowitym
poznaniakiem, nie obejdzie się bez pytania: Lech czy Warta?
Na tę chwilę z Wartą łączy mnie większa więź, gdyż znam ten klub bardzo dobrze, poznałem w nim wielu super gości i szanuję to, że byli w stanie grać dla Warty, nawet kiedy nie było pieniędzy, a klub miał problemy organizacyjne, nie uciekali w pierwszym możliwym momencie. Natomiast Lech to mój pierwszy klub i zawsze marzyłem o tym, żeby zagrać dla Kolejorza, zresztą to normalne dla młodego chłopaka, ale życie weryfikuje niektóre marzenia i tym najbliższym jest przyczynić się do awansu Warty do II ligi. Odpowiadając więc na Twoje pytanie, to Warta.
Czy gdyby
więc pojawiła się nagle propozycja z Lecha, zaakceptowałbyś ją?
Gdyby pojawiła się propozycja z Lecha? Myślę, że każdy może sobie odpowiedzieć sam na to pytanie. Wszyscy chcą przecież grać jak najwyżej i spełniać marzenia.
Co chce
osiągnąć Michał Ciarkowski w tym 2015 roku?
Co chcę osiągnąć...? Oczywiście zdobyć Złotą Piłkę! (śmiech)
Także i tego Ci życzę! Tymczasem wielkie dzięki za wywiad i powodzenia w wiosennych meczach!
Ja również serdecznie dziękuję!
0 komentarze:
Prześlij komentarz