Wielkie emocje, wspaniałe wdzianka, wzrastające napięcie i wreszcie finał. Tym razem jednak, wbrew popularnemu przysłowiu, nie wszystko wygrali Niemcy. Złotą Piłkę zgarnął Cristiano Ronaldo, ale cała gala oczywiście nie dotyczyła tylko tej nagrody! Przekonajcie się, co się działo w Zurychu.
Zacznijmy jednak od samego początku. , około godziny 18:30. To właśnie wtedy swoim pięknym uśmiechem powitała nas bardzo urodziwa, szczególnie jak na Brytyjkę, Kate Abdo. Ta mówiąca biegle w czterech językach dziennikarka Sky Sports miała dzisiaj przed sobą nie lada wyzwanie: okiełznać największą i najważniejszą sportową galę na świecie. Warto zauważyć, że musiała to zrobić w pojedynkę, a nie jak jej koleżanki w ubiegłych latach, które miały u swego boku niezawodnego Ruuda Gullita, którego podczas dzisiejszej imprezy jednak zabrakło.
Jedenastu wspaniałych
Sama ceremonia rozpoczęła się od poznania najlepszej jedenastki roku FIFPro. Prezentowani w dość efektowny sposób, za pomocą sylwetek wyłaniających się z dymu, laureaci z poszczególnych formacji kolejno pojawiali się na scenie. A więc w kolejności chronologicznej: najpierw Manuel Neuer, czyli najlepszy bramkarz, następnie przedstawionych zostało czterech najlepszych defensorów, którymi zostali: Sergio Ramos, Philipp Lahm, Thiago Silva i David Luiz (tych dwóch ostatnich w Zürychu jednak zabrakło). Po formacjach defensywnych przeszliśmy do pomocników, w których gronie znaleźli się: (niemal z automatu, jak co roku) Andrés Iniesta, cichy bohater reprezentacji Argentyny - Ángel Di María oraz mistrz Świata - Toni Kroos. Wreszcie na sam koniec pojawił się tercet napastników, czyli Robben, Messi oraz Ronaldo.
O ile można się spierać co do niektórych wyborów, np. Don Andrésa, który ma w sumie całkiem średni rok za sobą czy Davida Luiza, który wcale pewnie się tak nie prezentował, a był raczej przykładem najbardziej spektakularnego transferu defensora latem (do PSG trafił za 50 milionów euro), to jednak trzeba przyznać, że cała jedenastka prezentowała się naprawdę, zarówno na gali, jak i poszczególni piłkarze w roku ubiegłym na boiskach, naprawdę okazale.
Azjatycki bohater
Jacques Rogge, Franz Beckenbauer, Sir Alex Ferguson, Pelé - co łączy tych panów? To oni w ostatnich latach zdobywali Nagrodę Prezydenta FIFA. Zdarzały się jednak lata wyborów postaci czy organizacji mniej znanych, takich nieznajdujących się na afiszach jak np. Królowej Jordanii Ranii czy po prostu piłce nożnej kobiet. W tym roku tę nagrodę zgarnął Hiroshi Kagawa.
90-latek był wielkim popularyzatorem futbolu w Japonii jeszcze w latach, w których ta nie liczyła się tam niemal wcale. Najpierw jako piłkarz, później jako dziennikarz doprowadził do tego, iż obecnie Japończycy szaleją na punkcie piłki nożnej, ich liga jest na coraz wyższym poziomie, grają tam też teraz tacy piłkarze jak Diego Forlán, a ich drużyna narodowa nieprzerwanie od 1998 występuje na Mistrzostwach Świata.
Niemiecka siła szkoleniowa
Najlepszymi szkoleniowcami roku 2014 zostali Niemcy, zarówno jeśli chodzi o kobiety jak i mężczyzn. Najpierw wręczona została jednak nagroda dla Ralfa Kellermanna, trenera piłkarek VfL Wolfsburg, które w zeszłym roku po dramatycznym finale pokonały 4:3 szwedzkie Tyresö. Tutaj nagroda nie powinna dziwić, bo Liga Mistrzów była zdecydowanie najważniejszy wydarzeniem w kobiecej piłce nożnej w minionym roku, a piłkarki Wilków oprócz triumfu w Lizbonie dołożyły jeszcze tytuł mistrzyń Niemiec.
Dziwić może za to nieco zwycięstwo Joachima Löwa. Selekcjoner reprezentacji Niemiec oczywiście zdobył z nią na brazylijskich boiskach mistrzostwo świata, ale jest to postać dosyć kontrowersyjna, wielu ekspertów uważa do dzisiaj, że bez niego nasi zachodni sąsiedzi z takim składem, jakim dysponują już od wielu lat, dużo wcześniej wygraliby jakąś wielką imprezę. O tym samym pisał zresztą nasz redakcyjny kolega w swoim nie tak znowu dawnym tekście.
Wolontariusze grają fair
Pomyśleć, że teraz gnębiona przez niemal wszystkie międzynarodowe instytucje Barcelona jeszcze w 2007 roku wygrała Nagrodę Fair Play... najczęściej jednak ten tytuł wędrował do różnego rodzaju związków piłkarskich, rok temu trafił do tego afgańskiego, w którym wreszcie udało się wskrzesić poważne rozgrywki ligowe.
W tym roku wybór był mniej oczywisty. Nagroda trafiła do wszystkich wolontariuszy z całego świata. W sumie to całkiem zasłużenie, bo bez nich niejedna wielka impreza po prostu by się nie odbyła. Na gali odebrali ją przedstawiciele wolontariuszy, którzy otrzymali również piłki z podpisami najlepszych trzech piłkarek i piłkarzy 2014 roku. Sama nagroda pozostanie w muzeum FIFA.
Gooooolazzzzo de James!
Nagroda Puskása jeszcze nigdy nie trafiła do kobiety. W tym roku w top 3 znalazła się po raz pierwszy w historii przedstawicielka płci pięknej, Stephanie Roche. Irlandka nie dała jednak rady w starciu z młodą gwiazdą Realu Madryt, a także królem strzelców ostatniego mundialu, Jamesa Rodrígueza.
Kolumbijczyk swoją nagrodę zgarnął za trafienie z 28. minuty spotkania 1/8 finału Mistrzostw Świata przeciwko Urugwajowi, które jego reprezentacja wygrała 2:0, a przez to po raz pierwszy w historii awansowała do ćwierćfinału mundialu. Zresztą... podziwiajcie.
Nadine - to imię coś w sobie ma
Chwilę potem nadszedł czas na wręczenie Nagrody dla Najlepszej Piłkarki 2014. Znowu, podobnie jak w zeszłym roku miałem nadzieję, że statuetkę zgarnie Marta, moja idolka, piłkarka, którą znają nawet niektórzy kibice, którzy pojęcie o kobiecej piłce mają jak hiszpańskie media o pisaniu rzetelnych artykułów. Już w zeszłym roku zabrakło mało, tym razem Brazylijka znów musiała obejść się smakiem, przegrywając o 3,5% z Nadine Kessler.
To już więc kolejny rok, w którym to najlepszą piłkarka jest zawodniczka zza naszej zachodniej granicy. I znowu to jest Nadine! Tyle, że w zeszłym roku nagroda trafiła do prawdziwej legendy między słupkami - imienniczki 26-letniej Kessler, ale dziesięć lat od niej starszej Nadine Angerer.
Nagroda dla napastniczki Wolfsburga nie powinna dziwić tak samo jak wcześniejsze wyróżnienie Kellermanna. Była zdecydowanie najlepszą zawodniczką Wilków w minionym sezonie, czego ukoronowaniem był tytuł MVP finałowego starcia w Lizbonie.
A jednak Cristiano!
Wreszcie na koniec przyszedł czas na tę najważniejszą nagrodę, a przynajmniej tę, o której wszyscy mówimy najczęściej - Złotej Piłce. Ta powędrowała już drugi rok z rzędu do Cristiano Ronaldo, co może nie dziwi, ale daje pewne powody do zastanowienia nad sensem tej nagrody.
Kłótnie o to, kto jest najlepszy i tak nie ustaną, ale należałoby sobie zadać pytanie, która impreza była najważniejsza w 2014 roku? Czy tytuł króla strzelców Ligi Mistrzów stawiać nad zdobyciem mistrzostwa czy nawet wicemistrozstwa świata? To strasznie trudne do oceny, a tę pozostawię już naszym czytelnikom, czyli Wam w komentarzach pod tym artykułem.
Jedno jest jednak pewne - z pewnością najbardziej niezadowolonym człowiekiem na sali nie był wcale Leo Messi. Chyba jeszcze mniejszą radością tryskał Thierry Henry, który Złotą Piłkę musiał wręczyć piłkarzowi, przeciwko któremu grał w barwach Blaugrany, nie swojemu byłemu klubowemu koledze i przyjacielowi.
Jakkolwiek negowalibyśmy sens takich plebiscytów jak ten, jakkolwiek krytykowalibyśmy zasady przyznawania nagrody dla najlepszego zawodnika globu, to i tak my będziemy o tym pisać, a Wy, mamy nadzieję, czytać. Złota Piłka to rzecz ponadczasowa i nawet jeśli w ostatnich latach, za sprawą jej komercjalizacji, jej wartość nieco opadła, to i tak jest to wciąż najważniejsza piłkarska nagroda świata. A że gromadzi wokół siebie emocje... taka już jest piłka i za to ją kochamy!
PS: Na koniec subiektywna ocena autora: brak nagrody dla Simeone to chamstwo i tyle. Tak samo jak brak któregokolwiek piłkarza Atlético w jedenastce sezonu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz