Drugi pogrom przy Bułgarskiej! Od czasu, gdy do Poznania
zawitał Maciej Skorża, Lechici odnoszą właściwie same sukcesy! Sezon zapowiada
się naprawdę interesująco, a co jeszcze przygotował dla nas szkoleniowiec
Lecha? Piąte wydanie Raportu Kolejorz!
Już prawie w pełnym składzie
W środowym meczu sparingowym, trener Skorża trochę
poeksperymnetował ze składem. Podsumowuje, że piłkarze są co raz bardziej
zgrani, grają pewną piłkę, myślą na boisku.
Teoretycznie w pełni sił jest Jasmin Burić, jednak tę informację słyszymy już
od dłuższego czasu, a Bośniaka jak nie było w pierwszej jedenastce, tak nie ma.
Urazu barku nabawił się Maciej Wilusz. Istnieje prawdopodobieństwo, że obrońca
będzie musiał się poddać operacji, która wykluczy go z gry nawet na około 5
miesięcy!
Do zdrowia powrócili już Gergő Lovrencsics oraz Karol Linetty - dwaj kluczowi
piłkarze na swoich pozycjach. Oboje wystąpili w niedzielnym meczu z GKS-em
Bełchatów, o czym za chwilę.
Oprócz tego, lepiej czują się także Arajuuri i Henríquez. Niestety nie ma
wieści o Ubiparipie i Sadajewie. W niepewnej sytuacji jest także Kownacki. Poważna
kontuzja wciąż nęka Kebbę Ceesaya.
Rotacje
Pierwszą poważną i zauważalną zmianą od kilku meczów jest
wystawienie na bramce Macieja Gostomskiego. Wcześniej między słupkami bronił
Krzysztof Kotorowski. 38-letni bramkarz miał swoje lepsze i gorsze dni, ale
trener zdecydował, że to właśnie Gostomski będzie od teraz pierwszym
bramkarzem. Może najwyższy czas?
Drugą ważną zmianą jest wreszcie powrót na stałe Huberta Wołąkiewicza, wg
mnie, jednego z niewielu dobrych, pewnych defensorów w polskiej lidze. Gra on w
miejsce Macieja Wilusza, który z kolei jest, wg mnie, najgorszym obrońcą naszej
ligi. Wpadają przez niego niepotrzebne bramki, czy nawet gole samobójcze. Na
palcach jednej ręki mogę policzyć jego udane interwencje.
Środek pola: wreszcie Karol! Naprawdę dobrą informacją jest powrót do składu
Karola Linettego. Dlaczego dobrą? Nie dlatego, że mamy wąską kadrę. Oczywiście,
to też, ale głównym powodem jest to, że ten młodzieniec jest naszym najlepszym,
o ile nie jedynym rozgrywającym. Jego gra naprawdę cieszy oko.
Fałszywa 9?
W składzie Lechitów mamy trzech nominalnych napastników, z
czego wszyscy trzej połapali kontuzje. Co zrobić? Trzeba grać, tylko kim? W
meczu z GKS-em na papierze nominalnym napastnikiem był Kasper Hämäläinen. I
fakt, jakby nie patrzeć strzelił dwie bramki, jak na napastnika przystało,
jednak gra Kolejorza momentami przypominała ustawienie 4-3-3 (fałszywa 9). Nie
wiem, czy był to zabieg celowy, a dodatkowo odniosłem wrażenie, że na tej
pozycji wymieniali się Hämäläinen i Jevtić. Jeśli natomiast miałbym ocenić tę
taktykę, to sklasyfikowałbym ją na piątkę. Jak nie ma kim grać, to trzeba
improwizować, a trener Skorża robi rzeczy godne podziwu. Liczy się skuteczność,
a tu ewidentnie nie zawiodła.
Przejdźmy do sedna! Bełchatowianie rozbici!
W niedzielnym meczu z GKS-em Bełchatów, Kolejorz wygrał aż
5:0! Mecz nie zapowiadał się aż tak interesująco. W 17 minucie Kasper Hämäläinen zdobył pierwszą bramkę, jednak w wyniku zamieszania w polu karnym,
radość nie była tak wielka. Pierwsza połowa, na korzyść Lechitów, ale bez
większych osiągnięć. Dopiero w 51 minucie, gola samobójczego wbił sobie
bramkarz Bełchatowian, Arkadiusz Malarz, po kolejnym zamieszaniu w polu karnym
i mocnym zagraniu Barry’ego Douglasa. Niefortunna interwencja golkipera gości
poskutkowała stratą gola i wynikiem już 2:0 dla Kolejorza. Jednak panowie
dopiero się rozgrzewali! W 71 minucie, trzecią bramkę dla Lecha zdobył kolejny
raz Hämäläinen, tym razem w sytuacji sam na sam! Taki wynik jednak nie
satysfakcjonował gospodarzy i w 81 minucie, na 4:0 podniósł Gergő Lovrencsics.
Węgier wybiegł idealnie w tempo i znalazł się w sytuacji sam na sam, na drodze
stał mu tylko bramkarz. Zimna krew 26-letniego skrzydłowego zapewniła gola.
Wydawało się, że to już wszystko, pewne zwycięstwo i wystarczy, ale nie! 5
minut później ostatecznie dobił rywali Darko Jevtić! Szwajcar oddał piękny,
precyzyjny strzał na dłuższy słupek i ostatecznie Bełchatowianie wrócili do
domu z pięcioma bramkami w plecy. Świetny występ Lechitów. Widać było walkę na
boisku, rozważne rozgrywanie, strzały, celne podania. Dokładnie to, czego
brakowało tej drużynie od bardzo dawna.
Skorża pod lupą
Oceniając Macieja Skorżę i jego pobyt w Lechu od początku
września uważam, że wniosek jest tylko jeden - to naprawdę niesamowity trener!
Kiedy tu przychodził nie spodziewałem się, że dokona takich rewolucji.
Począwszy od umiejętności (wreszcie) zmotywowania zawodników psychicznie, przez
poprawienie taktyki (lub może najpierw, narzucenie jej), zmianę organizacji
treningu, skończywszy wreszcie na najważniejszym - WYNIKACH! Znajdzie się
wielu, którzy będą mówić czego mu brakuje, czy co ja bym zmienił, ale w
istocie tu nie ma co dyskutować. Od czasu jak ten trener został szkoleniowcem
Lecha, przejmując to stanowisko po Mariuszu Rumaku, Lech odżył i widać to już
teraz, po zaledwie miesiącu pracy. Brawo panie Macieju!
Jak w tabeli?
Lech na 7. miejscu, traci niewiele, bo 4 punkty do pozycji
aktualnego lidera, Górnika Zabrze. Na drugim miejscu Legia Warszawa, ex aequo
z Jagiellonią Białystok i Śląskiem Wrocław. GKS, 19 punktów, Wisła 18 punktów.
Grupę mistrzowską zamyka, bez zmian, Lechia Gdańsk.
Po ostatnich meczach ewidentnie widać, że jak się chce to
można. Lech ma naprawdę dobrych piłkarzy, trzeba tylko ich dobrze poustawiać i
ta drużyna może odnieść sukcesy. Do usłyszenia przeczytania za tydzień!
0 komentarze:
Prześlij komentarz