Wszyscy chyba pamiętamy sezon 12/13, gdy serca znacznej części piłkarskich kibiców na całym świecie, w tym również z Polski, podbiła Borussia Dortmund. Przebojowo grająca drużyna, z charakternym trenerem na ławce, rewelacja Ligi Mistrzów, była o krok od przedłużenia szans na wygranie całych rozgrywek, jednak stracili bramkę w ostatnich minutach. Niewielu zauważa zaskakujące podobieństwo do Atlético Madryt. Los Colchoneros również zawojowali LM, wygrała kilka trofeów, upokarzając znacznie bardziej utytułowanego rywala.
Borussii do utrzymania się na szczycie zabrakło kilku rzeczy, przede wszystkim renomy i pieniędzy. Transfery Götze i Lewandowskiego to wina braku wiary tych zawodników w możliwości klubu. Nie wierzyli, że klub w najbliższych sezonach osiągnie połowę tego, co wcześniej, i mieli absolutną rację. Jak inaczej nazwać odejście Diego Costy, Filipe Luisa czy Courtoisa? Ten ostatni miał raczej niewiele do powiedzenia, ale nigdy nie sprawiał wrażenia, jakoby tęsknił za Atleti.
Jest jeszcze jeden aspekt łączący te dwie drużyny: są jedynymi, które nie zostały rozpracowane przez Carlo Ancelottiego. Real Madryt co prawda pokonał Niemców 3:0 na Santiago Bernabéu, ale na Signal Iduna Park cudem uniknął porażki w podobnym wymiarze. Podobnie dzieje się z drużyną znad Manzanares, która po porażce 0:3 na stadionie lokalnego rywala i odpuszczeniu rewanżu (0:2) konsekwentnie nie pozwala Królewskim spać spokojnie. Wyniki ostatnich meczów: 1:1, 1:1, 1:0, 2:1 (oba ostatnie na korzyść Atlético). Nie liczę bramek w dogrywce finału LM, jako że zawodnicy z Calderón byli zbyt zmęczeni, by biegać, przez co ostatnie 10 minut było grą do jednej bramki.
Rok po pamiętnym sezonie 12/13, Dortmund zaczął od zdobycia Superpucharu, ale potem notorycznie zawodził. W LM przegrali pierwszy mecz z teoretycznymi outsiderami - Napoli. W lidze szło im ciężko, pozwolili Bayernowi na najszybsze mistrzostwo w historii (mimo zwycięstwa na Allianz Arena). Odpadli w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, z jednej strony pechowo, ale należy pamiętać, że mieli sporo szczęścia, że nie stracili kilku bramek na samym początku rewanżu. Z kolei Atlético: zaczęło od... Superpucharu, potem... wygrali na Santiago Bernabéu, ale bezustannie tracą punkty, chociażby z Celtą czy wczoraj z Valencią. W LM przegrali pierwszy mecz z... Olympiakosem.
Warto też zaznaczyć podobieństwo w charakterystyce niektórych piłkarzy. Subotic i Hummels do złudzenia przypominają Godína i Mirandę. Filipe gra jak Schmelzer, Gabi jak Gündoğan, Koke gra podobnie do Götze, Reus posiada identyczne umiejętności jak Arda Turan, a Costa - jak Lewandowski.
Obecnie Borussia zajmuje 12 miejsce w lidze i może tylko śnić o niedawnej potędze, mimo, że nie zmieniło się wiele. Pozostał trener, pozostał styl, pozostała większość piłkarzy. Ale coś nie działa. Ciągle są w stanie zagrać dobry mecz, jak choćby z Arsenalem, wygrany 2:0. Czy Atleti podąży ich drogą? Pozostaje czekać.
0 komentarze:
Prześlij komentarz