Wielkimi krokami zbliża się koniec kariery najlepszego tenisisty wszech czasów, człowieka, który w tym sporcie wygrał już wszystko. 7-krotnego zwycięzcy Wimbledonu, 4-krotnego triumfatora Australian Open, 5-krotnego mistrza US Open. Tylko na Roland Garros udało mu się wygrać jedynie raz. W karierze seniorskiej wygrał 79 turniejów z cyklu ATP gry pojedynczej i 8 turniejów gry podwójnej.
Pytanie tylko kiedy?
Wszyscy tenisowi eksperci zastanawiają się, kiedy nadejdzie koniec znakomitej kariery 33-letniego Roga. Wszystko przez to, że Szwajcar, który strącił z tronu legendarnego Pete'a Samprasa miewał już kilka upadków w ostatnim czasie, a w tym sezonie był już nawet na 8. miejscu światowego rankingu tenisistów.
Jednak Król Roger jest na fali, dzięki współpracy ze Stefanem Edbergiem. W tegorocznym Wimbledonie przegrał dopiero w finale z Novakiem Djokovicem 7:6(7) 4:6 6:7(4) 7:5 4:6. Ten finał jest uznawany za jeden z najlepszych w historii. Wszystko przez to, że gdy Djoker miał wbić gwóźdź do trumny Federera w czwartym secie, Szwajcar niesiony owacjami kibiców obronił piłki meczowe przy stanie 3:5 dla Serba i nie przegrał już żadnego gema. Niestety w ostatniej partii zabrakło sił starszemu o 6 lat Szwajcarowi i mimo chęci musiał uznać wyższość lidera światowego rankingu.
Starość nie radość
Niektórzy uważają, że Roger nie jest w stanie już wygrać z młodszymi i lepszymi fizycznie Djokovicem i Nadalem. Stefan Edberg wymusił na Federerze powrót do jego wcześniejszego, agresywnego stylu gry, który jednak nie pozwala mu wytrzymać kondycyjnie 5-setowego pojedynku. Wielu jego fanów chce, aby Rog, ojciec czwórki dzieci, skończył, kiedy będzie w formie, tak jak np. Adam Małysz. I teraz pojawia się pytanie: Czy Federer jest w stanie być w jeszcze lepszej formie? Czy powróci na fotel lidera światowego rankingu?
W niektórych wypowiedziach Króla z Bazylei możemy się dopatrzeć analogii odnośnie zakończenia kariery. Kiedy przegrał w czwartej rundzie French Open 2014 z Ernestsem Gulbisem, też po 5-setowym pojedynku, powiedział: mączka już mnie nie potrzebuje. Można z tego wnioskować, że w najgorszym wypadku ta piękna kariera może się skończyć nawet w tym albo na początku przyszłego roku.
Tym bardziej, że kariera Szwajcara trwa już trochę czasu. Przykładowo kariera seniorska Borisa Beckera, najlepszego niemieckiego tenisisty, aktualnego trenera Novaka Djokovica, trwała 15 lat, a gdy postanowił ją zakończyć miał 32 lata. Szwajcarski tenisista jest profesjonalnym graczem już od 16 lat. Wygrał wszystko co jest do wygrania. Z drugiej strony jest najlepiej zakontraktowanym u reklamodawców sportowcem na świecie. Nie można się więc dziwić, że chce jeszcze trochę zarobić.
Abstrahując od tego, kiedy najlepszy tenisista w historii tego sportu skończy karierę. Mam jedynie nadzieję, że po jej zakończeniu nie będzie próbował nieudolnie wrócić do sportu, tak jak inne gwiazdy m. in. Michael Schumacher, Janne Ahonen czy Michael Jordan. Żadnemu z tych panów nie udało się wrócić do formy sprzed lat, a tylko zabili pamięć o latach swojej świetności.
Bez wątpienia koniec kariery Rogera Federera będzie końcem pewnej epoki w tenisie. A Wy jak zapamiętacie tego niewątpliwie świetnego Szwajcara? Piszcie! Po więcej tenisowych i nie tylko ciekawostek zapraszamy na nasz fanpage.
Jordan nie wrócił? Wydaje mi się, że mu się udało i to całkiem pozytywnie...
OdpowiedzUsuńI nie lubie gadania o konczeniu kariery skonczy jak skonczy. Zamiast miec nadzieje ze bedzie grał jak najdłużej to się go wypytuje wiecznie kiedy odejdzie. Tak samo było z Agassim...
Drugi powrót Jordana nie był już tak dobry.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że pokazała ze się da. Sportowcy nie wracają do sportu dla tego żebyśmy my mieli radochę tylko dla siebie. Niech robią to jeśli tylko mają taką ochotę. Zresztą o czym my mówimy. Federer gra a my już gadamy o jego powrocie...
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy tu lekkie nieporozumienie...
UsuńNie zabraniam Federerowi wracać na kort po zakończeniu kariery. To było moje subiektywne zdanie - "Mam jedynie nadzieję, że po jej zakończeniu nie będzie próbował nieudolnie wrócić do sportu...". Ja mówię o zakończeniu, a nie o powrocie.
Wymieniając Jordana, miałem na myśli jego drugi powrót. Którym zresztą potwierdził regułę, że powroty legend kończą się niepowodzeniem.