Wciąż nie wiadomo, w której lidze Warta Poznań zagra w przyszłym sezonie. PZPN zwleka z podjęciem ostatecznej decyzji, trwa po prostu istny cyrk. Zadajmy sobie więc standardowe pytanie: Quo vadis, Warto? i spróbujmy sobie na nie odpowiedzieć.
Przenieśmy sie w czasie; mamy rok 2009, wtedy jeszcze bez pani Pyżalskiej - bez jej pieniędzy. Piłkarze nie dostają wypłat od paru miesięcy, na mecze jedżą swoimi samochodami, a kapitan - Tomasz Magdziarz wykłada swoje oszczędności (!), aby drużyna mogła rozegrać spotkanie. Po prostu szara rzeczywistość zespołu, który jest wspierany finansowo tylko i wyłącznie przez zadłużony wielosekcyjny klub. Ale mimo, że Zieloni mieli pod wiatr, to dawali radę i co sezon zajmowali przyzwoite miejsce w pierwszej 10-tce w tabeli I ligi.
Wróćmy teraz do 2014, po krótkim czasie bogactwa wróciła stara bieda. Tylko tym razem nie na zapleczu ekstraklasy, a w... III lub IV lidze (Duma Wildy NIGDY nie była niżej niż na trzecim szczeblu rozgrywek). Okazało się, że przybycie firmy deweloperskiej z Panią Prezes na czele sportowo nie wniosło nic, oprócz... dwóch spadków w dwa lata.
Trzeba oczywiście spojrzeć na plusy, bo jako optymista myślę, ze niewiele (my kibice) ucierpimy. Po pierwsze, w końcu zobaczymy walkę i pasję na boisku, bo zaczną grać młodzi zawodnicy, a nie wypaleni kopacze. Mam nadzieje (z reszta nie tylko ja), że trener Bekas oszlifuje takie diamenty jak: Czerniejewicz, Onsorge, Grzesiek, Brzostowski czy Wróblewski.
Druga rzeczą, którą pozytywnie wpłynie na nastroje fanów, a zwłaszcza tych zagorzałych biedą bliższe miejsca rozgrywania meczów wyjazdowych (na niektóre będzie można jeździć nawet rowerem).
No i wreszcie warto wspomnieć fakt, że Warta trwa i nikt tego nie zmieni, ani brak pieniędzy, ani zły (dla PZPN-u) stadion, ani futbolowi oligarchowie. A słowa hymnu: Na boiska ekstraklasy powrócimy jak na tron, graj Warcinko o zwycięstwo, po raz trzeci mistrzem bądź moze nie staną sie faktem za 10 lat czy nawet 50, ale kiedyś na pewno!
0 komentarze:
Prześlij komentarz