Jest świnka Peppa, Pepe Pan Dziobak. Jest też Pepe, czyli Képler Laveran Lima Ferreira. Człowiek, który przez jednych uważany jest za świra, przez innych za świetnego obrońcę światowej klasy. A prawda tak naprawdę leży gdzieś pośrodku.
Od 2007 roku reprezentuje barwy Realu Madryt. Wcześniej z sukcesami grał w FC Porto. Jest obrońcą mocno kontrowersyjnym, ale tak naprawdę te kontrowersje wokół niego zaczęły być nagłaśniane w mediach dopiero wtedy, gdy został tak na dobre podstawowym zawodnikiem Królewskich - przypadł ten czas na złotą erę Pepa Guardioli w Barcelonie.
Historie każdy może dopisać sobie samemu. To były czasy wielkich klasyków, rozgrywanych po kilka w sezonie, w których sędziowie nie zawsze się popisywali. Pepe w każdym meczu przeciwko Dumie Katalonii nie odpuszczał.
Chociaż fakt, że już wcześniej mu momentami odbijało. Do historii przeszedł faul z ligowego spotkania z Getafe, w którym to w 87' minucie Pepe najpierw przewrócił Javiego Casquero w polu karnym, a potem przejechał korkami po plecach.
Oczywiście takich sytuacji było znacznie więcej. Choćby w meczu Ligi Mistrzów z Olympique Lyon, kiedy to defensor dość ostro zaatakował w powietrzu Aly'ego Cissokho.
Problem w tym, że często przy interwencjach Pepe o tej brutalności tego zawodnika decyduje trochę przypadku. A to zahaczy tego zawodnika, a to tamtego. Nie zawsze widzi, co robi. I tu należy go momentami usprawiedliwiać, bo nie wszystkie jego faule rzeczywiście są czynione z brutalną perfekcyjnością.
Jest jednak inna strona medalu. Pepe-świr też bowiem często wchodzi do gry. Najczęściej w momentach, w których Portugalczyk nie do końca zgadza się z decyzjami sędziów. I to za takie właśnie zachowania obrońca już wielokrotnie wylatywał z boiska.
Jedni nazwą to ofiarną grą, inni po prostu boiskowym chamstwem i rzeźnictwem. Nic dziwnego, że część społeczności (również tej w sieci) nienawidzi go. Powstało wiele filmików na temat agresywnej gry tego zawodnika.
Wielu kibiców nazywa go przez to po prostu boiskowym zwierzakiem. Za równie głupie zachowanie Pepe wyleciał również dzisiaj z boiska, w ważnym grupowym meczu z Niemcami.
W sytuacji z 37' minuty starcia z naszymi zachodnimi sąsiadami dużą rolę odegrał oczywiście Thomas Müller. Strzelec hat-tricka w tym spotkaniu najpierw dał się sfaulować, odgrywając przy tym bardzo ciekawą rolę aktorską. Nie pamiętam teraz kot, ale trafnie napisał, że Niemiec padł w tej sytuacji, jakby go ktoś oblał kwasem. Owszem. Przyaktorzył.
Nie można jednak w tej sytuacji winić sędziego. Pepe kartkę zgarnął bowiem za zupełnie coś innego (przynajmniej tak zdaje się większości z obserwatorów). Za swoje nieco bardziej ożywione zachowanie po tym faulu.
I znowu potwierdza nam się teza, że gdyby nie słaba, chwiejna wręcz, psychika tego zawodnika, to kto wie, jaki były teraz obrońcą? Może najlepszym na świecie? A tak dużo mu do tego brakuje. Na pewno jednak to nie umiejętności o tym decydują, a po prostu głowa.
Zgadzam się z Tobą w 100 %, Pepe jest genialnym piłkarzem tyle że ma poprostu słabą psychikę i pewne sytuacje na boisku przeżywa bardziej niż przeciętny piłkarz. Moje serce bije do Realu także moje zdanie jest tutaj jasne i oczywiste ale wracając do tego meczu z Niemcami to przykro się robi gdy po raz kolejny na tym mundialu to sędziowie decydują o przebiegu spotkania ; / Kolejny karny z D....Y a Pepe sprowokowany oczywiście przez nikogo innego jak nie Pana Thomasa M. Za jego agresywne zachowanie sędzia nie pokaże oczywiście nawet żółtej kartki, ale jak go Pepe dosłownie dotknął czołem czerwona od ręki.. Naprawdę żałosne, a na tę "buzię" tego Muellera czy jak to się pisze to już patrzec nie mogę. W takich sytuacjach tylko człowiek żałuje że Pepe nie przywalił mu naprawdę z bańki żeby chłopak trafił na ławkę bez zębów :D PORTUGALIA DO BOJU ! Ps. A Niemcy i tak mistrza nie zrobią :P
OdpowiedzUsuń