Poznaniacy sprowadzili czeskiego skrzydłowego za niemałą kwotę, bo aż 700 tysięcy euro, miał być on idealnym uzupełnieniem luki w składzie po Kamilu Jóźwiaku. Ostatecznie okazało się, że jesienią częściej od Sykory na boisku pojawiał się Michał Skóraś. W meczach ligowych Polak rozegrał 11, a nasz południowy sąsiad tylko siedem spotkań. Co bardziej dosadne, Skóraś spędził na boisku niemal dwa razy więcej minut od swojego konkurenta ze składu.
Choć liczby w lidze mają podobne, obydwaj po zaledwie jednej asyście, to Skróraś na swoim koncie ma jeszcze gola w fazie grupowej Ligi Europy. Jednak pamiętajmy, że Czecha nie ominęła pandemia koronawirusa. Niedługo przed spotkaniem z Piastem Gliwice pozytywny test wykluczył skrzydłowego z udziału w tym spotkaniu.
Covid-19 to choroba, która wciąż nie jest do końca rozpoznana, lecz wiemy, że jednym z objawów wśród osób, które już ją przeszły, jest między innymi osłabienie kondycji fizycznej, co z pewnością mogliśmy zauważyć u Sykory. I po zaledwie czterech meczach ligowych, z kolei przed meczem ze Stalą Mielec dopadła go kontuzja mięśniowa, przez którą nie zagrał w trzech ostatnich kolejkach w 2020 roku.
Czech nie miał więc zbyt wielu okazji do regularnej gry. To z pewnością przeszkodziło mu w ustabilizowaniu wysokiej formy. Jednak wiosną ma być inaczej co zaznacza też sam Sykora: - Przy optymalnej formie, jeśli będę zdrowy, to z pewnością zagram o niebo lepiej - powiedział w kulisach na oficjalnej stronie klubu.
Z pewnością Jan Sykora to zawodnik z dużo większym potencjałem, niż pokazał to jesienią na boiskach Ekstraklasy i Ligi Europy. Pozostaje nam wierzyć, że wiosną będzie tak, jak Czech zapowiada i będziemy mogli się cieszyć z jego dużo lepszych występów w lidze, dzięki czemu zespół Dariusza Żurawia awansuje w tabeli Ekstraklasy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz