16. Poznań Maraton to więcej niż tylko i wyłącznie publiczny bieg. To wielkie wydarzenie logistyczne, sportowe, ale i społeczne. A gdy jeszcze Polak wygrywa, jak w tym roku uczynił Emil Dobrowolski, tym bardziej można udanie rozpocząć sportową niedzielę.
Bieganie to sport zdecydowanie inny niż wszystkie. Możne najbliższej jest mu do kolarstwa, w którym jednak nie zależysz zawsze tylko i wyłącznie od siebie, czasem bowiem od sprzętu. W przypadku biegu czujesz wolność.
Maraton to zdecydowanie specjalny rodzaj biegu. Podczas tak długiego, ponad 40-kilometrowego dystansu, nie tylko pokonujesz swoje fizyczne i psychiczne ograniczenia, ale przy okazji możesz poznać nowe osoby, zwiedzić spory kawałek miasta, zostać bohaterem swojej społeczności.
W dzisiejszych czasach ciężko jest zachęcić kibiców, by aktywnie uczestniczyli w życiu swoich ulubionych klubów, dlatego też ich marketingowcy głowią się nad tym, jak sprawić, by ci pojawili się na stadionie/hali/torze. Promocje, zniżki, specjalne zaproszenia, itd.
Jeśli chodzi o Poznań Maraton, to w tym przypadku jest inaczej. Ludzie sami garną się do tego, by kibicować. Dopingują w całym mieście, w różnych miejscach, w różnych strojach, razem z wielkimi banerami, ze słynnymi hałasującymi łapkami czy tubami. To społeczny ewenement, a zarazem niesamowite zjawisko.
– Oj, ciekawe kiedy ta murzynka przyleci. Dostają te kobity w tym roku mocne baty. W zeszłym roku lepiej się prezentowały – mówi do mnie jeden ze starszych mieszkańców Rataj. I choć może na co dzień nie interesuje się biegami maratońskimi, to jednak tego konkretnego dnia wychodzi na trasę i nawet wie, kto jakie miał mniej więcej czasy w zeszłym roku.
Ta edycja Poznań Maratonu była o tyle szczególna, że po raz pierwszy od 2006 roku wygrał go Polak. Emil Dobrowolski z czasem 2:13:50 pokonał całą rzeszę kenijskich biegaczy, którzy zgarniali pierwsze miejsca na wielkopolskiej imprezie przez ostatnie osiem lat. Co ciekawe, 28-latek o blisko 49 sekund pobił w Poznaniu swój rekord życiowy, który ustanowił w zeszłym roku podczas Orlen Warsaw Marathon.
Wśród pań najlepsza okazała się wspomniana przez miłego pana Kenijka Irene Makori Chepkirui, która tak naprawdę dominowała przez większość dystansu i na mecie tylko potwierdziła swoją niezłą formę, chociaż do rekordu z zeszłego roku trochę jej zabrakło.
Za nami wielka impreza, która przede wszystkim spełniła to, co powinna tego typu masówka - przyciągnęła mnóstwo ludzi. Jeśli przewidywane wyniki się sprawdzą, to Poznań Maraton przejmie od Warszawy palmę pierwszeństwa i ponownie stanie się największą biegową imprezą w Polsce. Zasługuje na to miano jak mało co.
Za nami wielka impreza, która przede wszystkim spełniła to, co powinna tego typu masówka - przyciągnęła mnóstwo ludzi. Jeśli przewidywane wyniki się sprawdzą, to Poznań Maraton przejmie od Warszawy palmę pierwszeństwa i ponownie stanie się największą biegową imprezą w Polsce. Zasługuje na to miano jak mało co.
0 komentarze:
Prześlij komentarz